DoRzeczy.pl: Które słowa w przemówieniu prezydenta USA Joe Bidena były dla pana najważniejsze?
Paweł Jabłoński: Prezydent USA wyraźnie podkreślił, że art. 5 NATO, jako żelazne zobowiązanie sojusznicze, nie zostanie naruszony, a Sojusz będzie bronić każdego centymetra ziemi krajów członkowskich z taką samą siłą. To ważne potwierdzenie zobowiązań politycznych. Szczególnie ważny jest moment wypowiedzenia tych słów i cała sekwencja wizyt w Kijowie i Warszawie. Stany Zjednoczone jednoznacznie pokazały gotowość do wspierania Ukrainy oraz Polski w tym wschodniej flanki NATO. Teraz czeka nas dalsza praca dyplomatyczna, w tym rozmowy Bukaresztańskiej Dziewiątki, żeby słowa przekształcały się w stałą i silną obecność wojsk amerykańskich w Europie Środkowo-Wschodniej.
Prezydent Biden wskazał, że Putin mógł liczyć, że NATO się podzieli. Stało się odwrotnie. To optymistyczna postawa względem państw, które nie pomagają tak mocno, jak USA czy Polska.
Są państwa, które liderują, ale jest też wiele innych, które bardzo się włączyły w pomoc Ukrainie. Cały Sojusz stanął tutaj na wysokości zadania, nawet jeśli intensywność działań jest czasem różna, albo jeśli czasem różna jest perspektywa. To oczywiste, że w organizacji zrzeszającej trzydziestu członków jest zróżnicowany poziom aktywności. Najważniejsza jest jednak sama organizacja pomocy oraz jej intensywność. Tu NATO sprawdziło się w działaniu – choć jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę można było usłyszeć opinie, że NATO jest martwe albo „w stanie śmierci mózgowej”. Nic z tych rzeczy się nie sprawdziło. Wręcz przeciwnie – dziś możemy powiedzieć, że bez pomocy NATO wojna zakończyłaby się klęską Ukrainy.
Czy prezydent Biden omijając Niemcy i tamtejszą konferencję ds. bezpieczeństwa wysłał prztyczek do Berlina pokazując, iż centrum pomocy jest w Warszawie?
Nie chcemy w tym obszarze rywalizować z innymi państwami. To nie o to chodzi. Zajmujemy się poważnymi sprawami i to wymaga poważnego podejścia. Polska jest oczywiście liderem w kwestii pomocy i nikt nie ma, co do tego najmniejszej wątpliwości. Mówimy tu o pomocy przekazywanej bezpośrednio, jak również w przypadku budowy międzynarodowej koalicji wsparcia. Jest naturalnym, że to do Polski przyjeżdża prezydent Stanów Zjednoczonych, doceniając pomoc jaką niesie nasz kraj. Jednak nie chcemy opierać tej pomocy tylko na współpracy z USA. Naszym celem jest, żeby w Europie Środkowej wzmacniać ten najsilniejszy rdzeń Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Czytaj też:
Rozpoczął się szczyt Bukaresztańskiej DziewiątkiCzytaj też:
Dlaczego Jill Biden nie przyjechała do Polski?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.