Oscara za najlepszy film dokumentalny otrzymał „Nawalny”, nakręcony przez kanadyjskiego reżysera. Jednym z jego konkurentów był wyreżyserowany przed Duńczyka Simona Wilmonta „Dom z drzazg”, opowiadający o wojnie na Ukrainie. Zdaniem Andrija Kokotiuchy to symboliczne zwycięstwo Moskwy nad Kijowem w wojnie informacyjnej. Scenarzysta wygłosił taką opinię w felietonie na łamach portalu telewizji Espresso.
Mocny jest już tytuł: „Oscar dla „Nawalnego”: Jak Rosja otruła Zachód”. Według Kokotiuchy żaden Ukrainiec nie może zaakceptować faktu, że z filmem o Ukrainie wygrał film, przedstawiający obraz „dobrego Rosjanina”. Ktoś, kto nie zna biografii Nawalnego, po lekturze felietonu mógłby odnieść wrażenie, że nie jest on opozycjonistą, więźniem politycznym Putina, tylko wręcz współpracownikiem Kremla.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.