PIOTR WŁOCZYK: Już od dekady prowadzą państwo sprawę z powództwa mjr. Zbigniewa Radłowskiego oraz Światowego Związku Żołnierzy AK (ŚZŻAK), którzy pozwali twórców niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, żądając przeprosin za to, jak przedstawieni zostali w nim akowcy. Co pokazuje ta sprawa?
DR MONIKA BRZOZOWSKA-PASIEKA: Przede wszystkim to, jak trudne są procesy o kłamstwa historyczne wytaczane zagranicznym podmiotom. Ta sprawa była od początku niezwykle skomplikowana. Zaczęliśmy ją w 2013 r., więc obchodzimy właśnie dziesięciolecie, a powodowie wciąż czekają na sprawiedliwość.
Udało się państwu uzyskać prawomocny wyrok nakazujący opublikowanie przeprosin za kłamliwe przedstawienie AK jako organizacji antysemickiej, ale twórcy serialu złożyli skargę kasacyjną i z powodu zamieszania prawnego w Sądzie Najwyższym końca tej sprawy nie widać...
JERZY PASIEKA: Mamy prawomocny wyrok, ale jego wykonanie jest wstrzymane do momentu rozpoznania kasacji. Niestety, spór o kształt wymiaru sprawiedliwości odbija się na działaniu SN, co dodatkowo opóźnia definitywne zamknięcie tej sprawy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.