Mimo, że funkcjonariusze ostrzegali, że są tam drastyczne zdjęcia, ludzie chcieli widzieć. Od dawna żadna inna zbrodnia nie wstrząsnęła tak bardzo Amerykanami. Przypomnę, że do tragedii doszło na terenie prywatnej szkoły chrześcijańskiej w stanie Tennessee. Kilka dni temu do gmachu placówki wtargnęła jej była uczennica, 28-letnia Audrey Hale i otworzyła ogień do bezbronnych dzieci oraz personelu. Hale była uzbrojona w dwa karabiny szturmowe i pistolet.
Życie straciło troje dziewięcioletnich uczniów oraz troje dorosłych członków personelu. Udostępnione przez policję filmiki, nagrywane z umieszczonych na mundurach i broni kamer, pokazywały krok po kroku interwencję i jej ostateczny wynik - krótką strzelaninę zakończoną śmiercią sprawczyni. Jednak nie sama w sobie tragedia wywołała takie poruszenie opinii publicznej. Ważniejsze były dodatkowe okoliczności. Dzięki nim pierwszy raz chyba wolno postawić tezę, że istnieje związek między agresją, również tą zbrodniczą a ideologią LGBTQIA+. Celowo wymieniłem wszystkie literki skrótu, bo wszystkie razem są tu ważne. Otóż winna masakry kobieta odrzucała swoją płeć biologiczną i identyfikowała się od miesięcy jako „mężczyzna”.
Co więcej, szybko okazało się, że to nie jedyny przypadek transwestyty, posługującego się przemocą. Działa tu prawo serii: nawet jeśli pojedynczy przypadek można uznać za skutek choroby psychicznej, to ich nagromadzenie domaga się stosownej przyczyny. Tą zaś może być, to najbardziej prawdopodobna odpowiedź, szerzenie się w Stanach genderyzmu. Tak, słowo „szerzyć się” pasuje jak ulał. Tempo, w jakim ideologia ta dokonuje podboju amerykańskich instytucji przypomina nieco pożar na prerii. Albo, jeśli ktoś woli szukać innej metafory, epidemię grypy. Infekcja przenosi się z uniwersytetów na banki, z banków i uniwersytetów do mediów i szpitali, aż wreszcie dociera i uderza w klasę polityczną.
Nic nie pokazuje tego równie dobrze jak zachowania samego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Joe Bidena, który z promowania tęczowego szaleństwa uczynił wręcz główny sztandar i znak rozpoznawczy całej swojej polityki - uwaga, nie tylko wewnętrznej. Nie wolno się łudzić: to co wprowadza on systematycznie w Stanach Zjednoczonych ma objąć cały świat. Imperium Sodomy ma uniwersalne, wszechświatowe ambicje i nie zamierza poprzestać na panowaniu w jednym, konkretnym zakątku Ziemi, choćby całkiem sporym. Nie przesadzam - powiedział to wyraźnie jeden z najważniejszych polityków administracji demokratycznej, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, John Kirby: Walka o prawa osób LGBT jest podstawową częścią naszej polityki zagranicznej i tak pozostanie. A więc nikt nie może mieć żadnych złudzeń: tak długo jak Ameryką będą rządzić ludzie pokroju Bidena imperium Sodomy będzie się rozszerzać. Niezależnie od wszystkiego, nawet od kolejnych ofiar i cierpień. Kilka dni po masakrze w Nashville Biały Dom oficjalnie ogłosił ustanowienie nowego „święta” - Dzień Widoczności Osób Transpłciowych.