Spór o przeszłość między Łukaszem Jasiną a Wasylem Zwaryczem jak w soczewce pokazał stan relacji polsko-ukraińskich, z historią w tle. Już sama sugestia, że prezydent Zełenski powinien oficjalnie przeprosić za Wołyń, wywołała gniewną reakcję ambasadora. „Wszelkie próby narzucenia prezydentowi Ukrainy lub Ukrainie tego, co powinniśmy zrobić w związku z naszą wspólną przeszłością, są niedopuszczalne i godne ubolewania” – komentował Zwarycz na Twitterze. Później wpis skasował i złagodził ton, zapewniając: „Jesteśmy otwarci na dialog”.
Jasina został zawieszony. Być może rzecznik MSZ nie powinien na własną rękę pouczać prezydenta innego kraju. Większym problemem jednak jest to, że Jasina ma rację. Polska powinna głośno domagać się od Kijowa konkretnych gestów w sprawie Wołynia, nawet jeśli odpowiedź drugiej strony będzie odmowna. Ukaranie rzecznika MSZ za słowa, które nie spodobały się Ukraińcom, stwarza wrażenie słabości. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że za o wiele mniej dyplomatyczne wynurzenia Andrij Melnyk nie tylko nie został ukarany, lecz także wręcz awansował z ambasadora w Niemczech na wiceszefa dyplomacji.
Skąd ten problem Kijowa?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.