Samuraj Niepokalanej
  • Radosław WojtasAutor:Radosław Wojtas

Samuraj Niepokalanej

Dodano: 
O. Maksymilian Maria Kolbe (z prawej) oraz o. Kornel Czupryk przed wyjazdem do Japonii w 1933 r.
O. Maksymilian Maria Kolbe (z prawej) oraz o. Kornel Czupryk przed wyjazdem do Japonii w 1933 r. Źródło: Wikimedia Commons
Kiedy na Nagasaki spadła bomba atomowa, w założonym przez misjonarza z Polski, a oddalonym zaledwie o kilka kilometrów od epicentrum wybuchu klasztorze tylko wypadły szyby z okien.

W tym silnie doświadczonym przez człowieka i naturę japońskim mieście Polskę postrzega się w dużej mierze przez pryzmat pochodzących z naszego kraju zakonników.

Gdyby jakiekolwiek miejsce mogło nosić blizny, to Nagasaki i najbliższy jego region miałyby ich dużo. Ran w swej historii miasto to odnosiło wiele. Czasem zadawała je natura. Jak podczas wielkiej powodzi, która nawiedziła Nagasaki w roku 1982. Jak wybuchy położonego w prefekturze Nagasaki wulkanu Unzen w latach 1922 i 1990. Jednak najgłębszą ranę zadał miastu człowiek, gdy 9 sierpnia 1945 r. tuż po godz. 11 nadleciał nad nie amerykański boeing B-29 Superfortress Bockscar z bombą Fat Man na pokładzie.

Bomba zawierająca ładunek plutonowy o mocy 21 kiloton TNT wybuchła na przedmieściach Nagasaki, dokładnie nad największą wtedy katedrą w Azji Wschodniej, zmiatając ją z powierzchni ziemi. Razem z modlącymi się w niej wiernymi, dziesiątkami tysięcy mieszkańców Nagasaki i połową miasta, które zostało zniszczone dlatego, że pierwotny cel ataku, miasto Kokura, w dniu zrzutu bomby zasnuty był gęstymi chmurami. Klasztor założony w Nagasaki przez Maksymiliana Marię Kolbego ocalał, choć od epicentrum wybuchu dzieliło go ledwie kilka kilometrów.

Artykuł został opublikowany w 31/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także