Najpierw służby nie brały pod uwagę, że pędzący A1 kierowca BMW w ogóle miał związek z tragedią, w której spłonęła rodzina z małym dzieckiem. Potem ścigały go aż do Dubaju. A i tak – przez słabość polskiego prawa – nie można go ukarać inaczej niż za zwykły wypadek.
Tej sprawy by nie było, gdyby nie społeczne śledztwo. To może być dla Polaków pocieszające – bo udowadniamy, że obywatelskie postawy nie są nam obce – w rzeczywistości jest jednak zasmucające, że Internauci potrafią szybciej przeprowadzić postępowanie niż prokuratura i policja.
Zaczęło się od zwykłej informacji o śmiertelnym wypadku. 16 września na autostradzie A1 w samochodzie kia spłonęła trzyosobowa rodzina. To był prawdziwy horror, bo świadkowie wypadku słyszeli krzyki dobiegające z palącego się auta, ale nie byli w stanie pomóc ludziom. Mama, tata i pięcioletni synek spalili się na oczach innych.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.