U progu III RP oczywiste zdawało się, że parlament to miejsce dla postaci wyrazistych, głośno mówiących o swoich przekonaniach, wreszcie: wybitnych mówców. A Korwin-Mikke był wśród ówczesnych posłów niczym rekin pośrodku nieciekawej drobnicy. Proszę sięgnąć po książki z tamtego czasu, jak choćby „Rząd rżnie głupa” z sejmowymi wystąpieniami JKM – delicje!
Trzy dekady później Janusz Korwin-Mikke nie wchodzi do Sejmu pokonany przez żonę młodego konfederaty. Szefowie jego własnej partii wysyłają go na emeryturę. Cóż, jeśli na nią pójdzie, to na własnych warunkach i w czasie, który sam uzna za stosowny.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.