ŁUKASZ MAJCHRZYK: Kiedyś był taki wierszyk: „My się zimy nie boimy”. Teraz tej zimy coraz mniej i bywa, że skaczecie przy jesienno-wiosennej pogodzie.
ADAM MAŁYSZ:My czekamy na zimę z utęsknieniem. Wiadomo, że sporty zimowe potrzebują śniegu, bo to od razu lepiej wygląda w telewizji i przyjemniej się startuje. Jednak nawet bardziej potrzebny jest mróz niż śnieg. Jeśli nie napada go odpowiednio dużo, to armatki utworzą pokrywę i można będzie rozgrywać zawody.
Sezon rozpoczyna się dość wcześnie. Może trzeba trochę zmian w kalendarzu?
Chyba nikt we władzach Światowej Federacji Narciarskiej (FIS) na to nie patrzy. Idzie to siłą przyzwyczajenia, na zasadzie: „co będzie, to będzie”. W zeszłym roku mieliśmy prolog Pucharu Świata w Wiśle, gdzie rozegraliśmy zawody, można powiedzieć – hybrydowe. Zawodnicy rozpędzali się na torze lodowym, a lądowali na igielicie. Zobaczymy, jak to będzie teraz wyglądało. Na razie to ten sezon jest ułożony tak jak wcześniej, z tą różnicą, że zaczęliśmy w Kuusamo. Niektórzy jeszcze wcześniej zaczęli sezon. Spójrzmy na alpejczyków – za Maryną Gąsienicą- Daniel już pierwsze zawody Pucharu Świata. Sezon się przez to bardzo mocno rozciąga w czasie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.