Na krawędzi zagłady

Na krawędzi zagłady

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP
Wiesław Chełminiak | Muszę dokonać w życiu czegoś wyjątkowego!” – marzy niedoszły laborant i weteran amerykańskiej interwencji w Iraku.

Dobry Bóg spełni to życzenie: Dan będzie miał okazję ocalić ludzkość, zaatakowaną przez wyjątkowo krwiożerczych kosmitów. A przy okazji skonsolidować swoją rodzinę (Spielberg lubi to). Nie ma to jak film klasy B z 200-milionowym budżetem. Mózg odpoczywa, tylko produkcja endorfin idzie pełną parą. Fantastyka militarna z zasady nie jest adresowana do wielbicieli prozy Prousta, lecz twórcy „Wojny o jutro” traktują widzów jak skończonych idiotów. Oczywiście już w epoce teatru działali (i zwyciężali) autorzy żerujący na pomysłach poprzedników. Strzelba, pokazana w pierwszym akcie, w ostatnim musiała wystrzelić. Tutaj też nikt i nic nie pojawia się na ekranie przypadkowo. Wszystko jest wtórne, od megatwardziela, który potrafi łzę uronić, do łebskich Murzynów i tuneli czasoprzestrzennych.

Całość recenzji opublikowana jest w 1/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także