W czerwcu 2022 r. przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk mówił, że "gdyby był premierem, to rachunki za prąd i za gaz mogłyby wynosić połowę tego, co wynoszą teraz". Podkreślił, że "dziś benzyna byłaby po 5,19 zł". Stwierdzenie to zostało później przez niego powtórzone.
Dziś, gdy ceny paliw rosną, wracają pytania o to, dlaczego Donald Tusk, już jako premier, nie działa w celu ich obniżenia. – Proszę sprawdzić okoliczności, w jakich te słowa padły – powiedział szef rządu, pytany na konferencji prasowej przez dziennikarza Telewizji Republika, jak przebiegają działania mające na celu obniżenie cen paliw.
Tymczasem Borys Budka, minister aktywów państwowych, uważa, że postulat Donalda Tusk dotyczący ceny paliw jest nadal możliwy do zrealizowania. Wszystko ma jednak zależeć od uwarunkowań zewnętrznych.
– Sytuacja międzynarodowa się uspokoi, ceny ropy, mam nadzieję, spadną i wówczas będzie można to uporządkować. Proszę zwrócić uwagę, jakie straty dzisiaj, jakie odpisy musi Orlen dokonywać. Mam nadzieję, że już niedługo paliwo spadnie poniżej 6 zł, a z tego co wiem, to już wkrótce jakieś konkretne działania Orlenu – powiedział.
Mocne słowa Obajtka
Zdaniem byłego prezesa Orlenu obniżka cen paliw byłaby możliwa w obecnych warunkach. – To jest kwestia poziomu marży detalicznej i hurtowej oraz parytetu eksportowego. Zawsze można w jakiś sposób tym balansować, co nie znaczy, że firma nie będzie zarabiać. To są też inne ruchy związane m.in. z akcyzą, która na przełomie roku poszła do góry. To są te same ruchy, które wspólnie z rządem PiS realizowaliśmy – tłumaczył. – Staraliśmy się bardzo mocno działać w zakresie paliw, bo to mocno stabilizowało sytuację gospodarczą w Polsce – podkreślił w jednym z wywiadów.
Czytaj też:
Rekonstrukcja rządu. Odejdą nie tylko kandydaci do PE?Czytaj też:
Premier podał datę rekonstrukcji rządu. "Ruszamy ostro do roboty"