DoRzeczy.pl: Polacy żywo interesują się sytuacją na pasie granicznym między Polską a Białorusią. Wciąż o życie walczy raniony nożem żołnierz, trwa dyskusja o tym, jak granica powinna być strzeżona. Zupełnie inną narrację wobec granicy niż jeszcze kilka lat temu przedstawia chociażby Platforma Obywatelska. Czy celebryci i politycy, którzy atakowali polskich mundurowych na początku tego kryzysu, powinni posypać głowę popiołem?
Szynkowski vel Sęk: Oczywiście, że Platforma Obywatelska powinna przeprosić za to, jak zachowywała się w roku 2021 i roku 2022. Doskonale pamiętam postawę polityków tej formacji, którzy krytykowali budowę zapory, którzy byli przeciwni budowie jakichkolwiek umocnień na granicy. Pamiętam również postawę niektórych mediów, konkretnych redaktorów, jak redaktora Bartosza Wielińskiego z „Gazety Wyborczej”, który pisał o tym, że jeżeli rozkazy są niehumanitarne, to nie powinno się ich przestrzegać, że żołnierze na granicy nie powinni przestrzegać rozkazów. A przypomnę, że żołnierze bronili wówczas granicy przed hybrydowym naporem. Tamte działania były niemal dokładnie takie same, jak te działania, z którymi w tej chwili mierzy się Straż Graniczna. W tamtym czasie opozycja nie zachowała odpowiedzialności, rozgrywała wokół tego spektakl polityczny. Teraz ubiera się w szaty obrońcy granic, ale nie jest w tych szatach wiarygodna. Dzisiaj nie będziemy sypać piachu w tryby, bo trzeba bronić wschodniej granicy. Tylko warto by ci, którzy tego nie rozumieli, potrafili się do tego przyznać.
Czy wierzy pan w powstanie „Tarczy Wschód”, którą niedawno zapowiadał premier Donald Tusk? A może to karta polityczna użyta w okresie kampanii wyborczej?
Samo hasło „Tarcza Wschód” wydaje mi się niestety hasłem PR-owym. Chciałbym, by granica była dobrze chroniona. Do tego potrzeba jednak nie PR-owych haseł, a konkretnych działań. Będziemy naciskać na to i sprawdzać, czy na naszej wschodniej granicy prowadzone są konkretne działania, a nie tylko PR.
Czytaj też:
Prof. Karski: Rządzą ludzie, którzy byli przeciwko obronie granicCzytaj też:
Parys: Administracja Bidena wyznaczyła sobie czerwone linie, a przeciwnikowi nie