Parys: Administracja Bidena wyznaczyła sobie czerwone linie, a przeciwnikowi nie

Parys: Administracja Bidena wyznaczyła sobie czerwone linie, a przeciwnikowi nie

Dodano: 
Jan Parys
Jan Parys Źródło:YouTube
- Administracja Bidena sama sobie narzuciła ograniczenia i teraz z wielkim trudem je zmniejsza - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Jan Parys.

DoRzeczy.pl: Pojawiła się informacja, że Ukraina otrzymała zgodę od Stanów Zjednoczonych na używanie broni, otrzymanej od tego państwa na terenie Rosji w okolicy Charkowa. To przełomowa decyzja?

Jan Parys: Jeśli ta decyzja jest potwierdzona oficjalnie, to jest to przełomowa decyzja, ale ograniczona, bo dotyczy tylko takiej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z nową agresją i to w jednym regionie. To nie jest otwarta, pełna zgoda, żeby Ukraina mogła używać tej broni w sposób dowolny. Tu są duże ograniczenia, które mają zapobiec zajmowaniu nowych ziem przez Rosję. Tym samym Rosja dalej będzie miała przewagę militarną, nie będzie atakowana na terytorium rosyjskim. Dalej mamy brak równowagi. Rosja wkroczyła na kilkaset kilometrów na teren Ukrainy, Ukraina nie ma prawa atakować wojsk rosyjskich, które szykują się do agresji na terytorium Rosji. Tutaj wyraźnie Ukraina ma związane ręce.

Jednak Stany Zjednoczone przełamały granicę, którą same kilka miesięcy temu wyznaczały. Ma miejsce zmiękczanie Stanów Zjednoczonych?

To jest zmiękczanie stanowiska w tym sensie, że administracja Bidena sama sobie narzuciła ograniczenia i teraz z wielkim trudem je zmniejsza. To dość dziwne, żeby ktoś sam sobie wyznaczał czerwone linie, a nie wyznaczał czerwonych linii przeciwnikowi. Trzeba cieszyć się z tego postępu, dzięki temu Ukraina będzie mogła się skutecznie bronić. To nie oznacza, że Ukraina będzie mogła atakować, przejść do ofensywy.

Kilka dni temu mieliśmy poważny atak na polskiego żołnierza na pasie granicznym, który trafił w ciężkim stanie do szpitala po ataku nożem. Wczoraj mieliśmy kolejny atak na żołnierzy. Padają pytania wśród Polaków – kiedy sytuacja stanie się na tyle krytyczna, że wojsko zacznie używać w stosunku do agresorów broni? Powinniśmy zachować spokój? A może jednak wojsko powinno mieć większą swobodę w odpieraniu ataków na siebie?

Przede wszystkim obrona granicy należy do Straży Granicznej, która jest odpowiednio ku temu szkolona, zarówno, żeby używać siły, jak i w ostateczności broni palnej. Wojsko jest siłą, która wspomaga Straż Graniczną, ale nie jest ćwiczone do tego, by bronić granicy przed migrantami. Wojsko może być w drugiej linii, wtedy, kiedy migranci granicę przekroczą. Wydaje mi się, że tutaj trzeba zwiększyć uprawnienia Straży Granicznej. Wojsko nie jest od tego, żeby w sposób pokojowy, bez przemocy rozpędzać demonstrantów lub migrantów.

Czytaj też:
Wąsik: Zaczynam podejrzewać, że "Tarcza Wschód" to projekt tylko na wybory
Czytaj też:
Jaki: Możemy być tygrysem gospodarczym Europy, albo tonąć z "Zielonym Ładem"

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także