W piątek 14 czerwca, meczem gospodarzy turnieju – Niemców – ze Szkotami, rozpocznie się miesięczny festiwal piłki nożnej, mistrzostwa Europy. Do naszych zachodnich sąsiadów zjadą setki tysięcy ludzi z całego kontynentu, media w większości krajów Europy nie będą mówiły o niczym innym. Przed telewizorami zasiądą również widzowie z Azji, Ameryki Południowej i Afryki. Po raz ostatni na turnieju tej rangi zagrają najprawdopodobniej Cristiano Ronaldo, Robert Lewandowski czy Luka Modrić. Po raz pierwszy natomiast Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) tak mocno zaingeruje w światopogląd setek milionów ludzi oglądających ów turniej. Wszystko w imię promocji ideologii LGBT itp.
UEFA po raz kolejny postanawia wykorzystać imponujący zasięg organizowanego przez nią przedsięwzięcia do promocji celów, które uważa za szczytne. Skoro mówimy o piłce nożnej, to trudno się dziwić, że piłkarscy działacze chcieli promować zdrowy styl życia, prowadzić kampanie antydopingowe czy popularyzować zasadę fair play. Nikogo też szczególnie nie zdziwiło, a na pewno nie zgorszyło, gdy w latach 90. zaczęto walczyć z rasizmem – przykłady obrażania piłkarzy z innych części świata były wówczas rzeczywiście liczne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.