We wtorek późnym wieczorem sąd odrzucił wniosek o zastosowanie wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego tymczasowego aresztu.
Powodem takiej decyzji był chroniący polityka Suwerennej Polski immunitet wynikający z członkostwa w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy.
"Opinie przestały być ważniejsze niż ratyfikowana umowa międzynarodowa"
"Wyszło na to, że »prawo, tak jak my je rozumiemy« nie zadziałało. Opinie przestały być ważniejsze niż ratyfikowana umowa międzynarodowa. Mamy nie tylko delikt międzynarodowy, ale i kilka krajowych przestępstw w wykonaniu organów powołanych do ochrony prawa" – skomentował prof. Mariusz Muszyński z Wydziału Prawa i Administracji UKSW, sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
"Szczęścia nie mieli nie tylko prokuratorzy podejmujący decyzję w sprawie zatrzymania, przesłuchania i postawienia zarzutów, jak i kilku mądrali wypowiadających się, że Romanowskiemu immunitet nie przysługuje, w tym nasz kochany Rzecznik Praw Obywatelskich... Ten ostatni zamiast pilnować praw Romanowskiego, pilnował interesów koalicji rządzącej. O Zollu, Hermelińskim i innych tzw. autorytetach nawet nie wspomnę. Ich wiedza od dawna wpisuje się w zjawisko nazywane przeze mnie prawniczym kretynizmem i potrzebą istnienia" – napisał.
"Może ten przykład nauczy wreszcie prawników, że polityka polityką, kasa za opinię kasą, ale nazwiska i zawodowego dorobku nie powinno się szargać, ani w opiniach pisanych za kasę, ani w wypowiedziach medialnych" – wskazał sędzia TK.
Prof. Muszyński podkreślił, że od strony formalnej Marcinowi Romanowskiemu przysługuje immunitet międzynarodowy o treści nadanej przepisami prawa krajowego. Mimo zdjęcia immunitetu poselskiego, polityk Suwerennej Polski ma nadal immunitet tej samej treści wynikający ze zobowiązań międzynarodowych Polski.
"Trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny"
"Zasadniczo procedowanie sądowe wobec osób powołujących się na immunitet międzynarodowy wygląda w ten sposób, że występuje się do właściwego organu o potwierdzenie lub zaprzeczenie posiadania immunitetu. A nie o pseudoopinie do swoich tzw. autorytetów" – zaznaczył prof. Mariusz Muszyński.
"Edukacja prawa, szczególnie międzynarodowego, leży na łopatkach. Dziennikarze i politycy to z istoty zawodu opowiadają głupoty. Ale prawnicy? Z tytułami i stopniami naukowymi? Byli sędziowie TK i SN? Zoll, Hermeliński, Zabłocki… zresztą nie pierwszy raz… Nauczeni w starych czasach nie rozumieją nowej, pluralistycznej rzeczywistości prawnej. Trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny, bo szacunek zamieni się na śmieszność" – czytamy.
Czytaj też:
"Kompromitacja", "prawica świętuje". Fala komentarzy po decyzji sądu ws. RomanowskiegoCzytaj też:
Romanowski po wyjściu na wolność: Polska jest jak Białoruś