Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał na dyrektora KSSiP adwokata prof. Piotra Girdwoynia po przeprowadzeniu na to stanowisko konkursu. Problem w tym, że ustawa o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury nie przewiduje takiego trybu powołania na stanowisko dyrektora. Zapewne w zamiarze Adama Bodnara wybór miał być "transparentny" i pokazać szeroko rozumianą „praworządność” podczas wyboru dyrektora.
Jak czytamy na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, w konkursie mogli wziąć udział sędziowie i prokuratorzy (również w stanie spoczynku) lub osoby z tytułem naukowym profesora, albo doktora habilitowanego nauk prawnych. Jednym z kryteriów było doświadczenie w organizowaniu działalności szkoleniowej lub dydaktycznej w zakresie prawa lub doświadczenie związane z organizowaniem szkoleń w sądach lub jednostkach organizacyjnych prokuratury. Zatem z samego założenia konkursu wynikało – przynajmniej w teorii – że dyrektorem powinien był zostać praktyk, czy to sędzia czy prokurator. Opinie na temat kandydatów oraz ich ranking przedstawił ministrowi specjalnie powołany do tego zespół, w skład którego wchodzili m.in. Małgorzata Szeroczyńska (prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie, członek Krajowej Rady Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym), Stefan Śnieżko (prokurator Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku), Igor Tuleya (sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie).
Środowisko w szoku
Co ciekawe, konkurs wygrał sędzia Wojciech Postulski, ale to nie on otrzymał nominację na dyrektora KSSIP. Minister sprawiedliwości wybrał bowiem adwokata prof. Piotra Girdwoynia. Środowisko sędziowie i prokuratorskie było w szoku. – To coś niebywałego. Nigdy w historii KSSiP dyrektorem nie był adwokat, ponieważ zawsze był to sędzia. Wymagał tego autorytet szkoły, który był budowany przez wiele lat i zawsze na jej czele stał sędzia który odpowiadał za proces kształcenia innych sędziów – słyszymy wśród sędziów.
Podobnie zareagowało środowisko prokuratorskie. – Uczę w szkole od wielu lat i nigdy dyrektorem szkoły nie został nawet prokurator, bo sędziowie bardzo mocno bronili tej funkcji uważając że szkołą sądownictwa i prokuratury powinien kierować sędzia, prokurator był natomiast zastępcą dyrektora, dlatego totalnym zaskoczeniem jest powołanie na dyrektora szkoły adwokata – mówi nam jeden z prokuratorów, będący również wykładowcą KSSiP.
Kim jest adw. Piotr Girdwoyń?
Jak wynika z oficjalnych informacji podanej na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości Piotr Girdwoyń urodził się 21 stycznia 1973 r. W 1995 r. ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, a cztery lata później na tej samej uczelni uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych. W latach 2002-2003 był stypendystą Instytutu Maxa Plancka we Fryburgu. W 2005 r. otrzymał stopień doktora habilitowanego nauk prawnych, a w 2012 r. prezydent Bronisław Komorowski nadał mu tytuł profesora nauk prawnych. Pięć lat później uzyskał tytuł profesora zwyczajnego.
Jak podje resort sprawiedliwości prof. dr hab. Piotr Girdwoyń specjalizuje się w prawie karnym i kryminalistyce. Zawodowo jest związany z Wydziałem Prawa i Administracji UW, gdzie prowadzi zajęcia dydaktyczne na wszystkich rodzajach studiów. Opracowywał programy studiów i szkoleń, w tym realizowanych w ramach Podyplomowego Studium Prawa Dowodowego i Kryminalistyki dla sędziów oraz prokuratorów, pracował w interdyscyplinarnych zespołach w ramach projektów naukowych realizowanych przez Uniwersytet Warszawski z innymi podmiotami, brał także udział w międzynarodowych gremiach naukowych oraz realizował szkolenia dla sędziów Sądu Najwyższego z zakresu nowych technologii dowodowych.
W tej jakże szerokiej nocie biograficznej ilustrującej dokonania nowego dyrektora KSSiP zabrakło jednak informacji, że od 2011 roku wykonywał zawód adwokata, wpisując się na listę adwokatów na podstawie przepisów przewidujących taką możliwość dla dr hab. lub profesora nauk prawnych. Jak wskazują adwokaci "jest to jedna ze ścieżek dojścia do zawodu adwokata bez odbycia aplikacji adwokackiej czyli tak naprawdę bez praktycznego doświadczenia w tym zawodzie". Tym samym prof. Piotr Girdwoyń nie zdawał praktycznego egzaminu adwokackiego, na którym aplikanci piszą m.in. apelację karną, cywilną czy skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
W ostatnich latach, jak wynika z informacji zamieszczonej na stronie internetowej, adw. Piotr Girdwoyń współpracował i był partnerem w kancelarii Pietrzak Sidor i wspólnicy. Jeden z partnerów tej kancelarii adw. Mikołaj Pietrzak został niedawno członkiem rady nadzorczej Orlenu, czyli największego koncernu energetycznego w Polsce. Natomiast z informacji ze strony kancelarii wynika, że specjalizuje się w prawie karnym oraz ochronie praw człowieka, ale nie ma informacji, żeby specjalizował się w prawie energetycznym. – To tak, jakby rugbysta nagle został piłkarzem. Zarówno jeden, jak i drugi to sportowiec, ale ich dyscypliny się znacznie różnią. Nie można porównywać roli adwokata i jego zadań, w tym działania na korzyść klienta, z działalnością sędziego, który ma działać na rzecz państwa prawa i jego obywateli, niezależnie od tego, kim są i skąd pochodzą – podkreśla jeden z sędziów.
Biegły od teczek "Bolka"
Istotną kwestią, która została całkowicie pominiętą w biografii podanej na stronie Minierstwa Sprawiedliwości jest kwestia dotycząca sporządzania przez Piotra Girdwoynia opinii z zakresu badania pisma ręcznego, w tym, prywatnej opinii wydanej na sprawie 158 dokumentów z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”. Zespół uznanych w Polsce biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych um. J. Sehna w Krakowie porównał je z ponad 140 dokumentami, które bez wątpienia osobiście sporządził lub podpisał Lech W. Tymczasem prof. P. Girdwoyń był innego zdania, niż uznani biegli powołując się na brak materiału dowodowego. Odnosząc się do ekspertyzy prof. Piotra Girdwoynia, biegli podtrzymali wydaną opinię.
Czystki w Szkole sędziów i prokuratorów
Od samego początku urzędowania w KSSiP były adwokat Piotr Girdwoyń zapowiedział zmiany kadrowe i personalne. – Od tak doświadczonego naukowca należałoby wymagać, aby najpierw zapoznał się ze strukturą szkoły, jej wykładowcami, ich stopniami naukowymi, kompetencjami, doświadczeniem, publikacjami, czy też ocenami jakie wystawiają im aplikacji (w KSSIP każdy wykładowca podlega ocenie przez aplikantów oceny mieszczą się w granicach od 1 – najgorsza do 6 najlepsza) – wskazuje nam jeden z wykładowców.
Piotr Girdwoyń rozpoczął jednak czystki wyrzucając z zajęć sędziów, wskazując jednocześnie w wywiadach, że „wśród wykładowców są neo-sędziowie i osoby, których nazwiska przewijają się w mediach w kontekście niszczenia praworządności, czy kwestionowania prawidłowych orzeczeń SN, czy ETPCz. Jak wskazał Piotr Girdwoyń, nie wyobrażał on sobie, by docelowo były one wykładowcami, czy sprawowały funkcje patronów. To był jeden z argumentów, który powtarzany jest przez środowisko związane z Adamem Bodnarem od dawna, czyli naruszenia praworządności, a więc ogólne sformułowania bez żadnych szczegółów i bez wskazania merytorycznych kwalifikacji wykładowców.
Tym samym doprowadzono do wyrzucenia wielu cenionych przez aplikantów wykładowców, którzy od lat ze świetnym skutkiem kształcili przyszłych sędziów i prokuratorów. Działania nowego kierownictwa KSSiP mogą doprowadzić do nieodwracalnych zmian. – Budowanie bazy wykładowców trwało w szkole od lat. Wyrzucenie ich z dnia na dzień nie poprawi nauczania a ucierpią na tym niestety sami aplikanci, którzy mają być przyszłymi sędziami i prokuratorami, a w konsekwencji nieodwracalne skutki poniesie całe społeczeństwo. Takie są będą Rzeczypospolite, jak przyszłych sędziów i prokuratorów chowanie – podsumowuje jeden z doświadczonych wykładowców.