Zaskakujące słowa padły podczas wywiadu, jaki Alaksander Łukaszneka udzielił rosyjskiemu dziennikowi "Izwiestia". Polityk był pytany między innymi o to, jak widzi dalsze relacje z Rosją. Jak odparł, najważniejsze jest
budowanie gospodarki. – Dlatego konieczne jest budowanie podstaw gospodarczych tego państwa – podkreślił.
Łukaszenka przyznał ziemie Białorusi i Rosji to "wspólna ojczyzna od Brześcia po Władywostok", jednakże jest ona podzielona na dwa osobne kraje. – Dwa suwerenne państwa: Białoruś i ogromna Rosja – mówił. Przyznał też, że krytycznie podchodzi do rozmów o imperium, czy pomysłach włączenia jego kraju do Federacji Rosyjskiej.
Łukaszenka: To oznacza wojnę
– Postaw się na moim miejscu, co byś zrobił, będąc prezydentem suwerennego – nie mówię niezależnego kraju, bo jesteśmy od siebie zależni – państwa, które nie ma granic i które stało się suwerenne nie z własnej winy. To państwo zostałoby zniszczone. Nie mogę tego zrobić, nikt mnie do tego nie upoważnił – tłumaczył.
Łukaszenka wyjaśnił, że "jeżeli jakikolwiek polityk wykona ruch tym kierunku, zostanie zmiażdżony przez naród białoruski". Podkreślił też, że połączenie obu państw jest "niemożliwe". – Boję się nawet powiedzieć, że to oznacza wojnę – dodał. Jak przyznał, dużo wysoko postawionych osób na Kremlu jest jednak przeciwnego zdania.
Autostrada do Berlina?
Na Białorusi realizowany jest obecnie szeroko zakrojony program państwowy "Drogi Białorusi", który kończy się w 2025 r. Dlatego opracowywany jest nowy pięcioletni program. Białoruski przywódca Aleksandr Łukaszenka wysłuchał w poniedziałek raportów na temat rozwoju sieci dróg i tworzenia infrastruktury transportowej – podaje reżimowa agencja BiełTA.
Aleksandr Łukaszenka chce omówić z Władimirem Putinem budowę autostrady z Moskwy do Brześcia. – Jeśli Zachód zachce w tym uczestniczyć, będziemy pracować do Berlina – poinformował.
Czytaj też:
Strzały na granicy z Białorusią. MON podaje konkretne daneCzytaj też:
Zaskakujące słowa Łukaszenki. "Krok w stronę eskalacji"