Żółte opaski dla pisowców? Publicysta ostro o zapleczu PO

Żółte opaski dla pisowców? Publicysta ostro o zapleczu PO

Dodano: 
Premier Donald Tusk
Premier Donald Tusk Źródło: X / Kancelaria Premiera
Publicysta Grzegorz Sroczyński zwraca uwagę, że koalicja po roku rządów ma tak słabe notowania, jak Zjednoczona Prawica po 8 latach sprawowania władzy. "Głównym winowajcą jest antykaczyzm, a właściwie jego najbardziej szkodliwe dla rządu i obywateli skutki uboczne" – tłumaczy komentator.

Jak podkreśla publicysta portalu Gazeta.pl, "Platforma i PiS nie przepuszczą żadnej okazji, żeby osłabić Polskę, jeśli tylko przy okazji mogą wzmocnić polaryzację – kaczyzm kontra antykaczyzm – i nasikać sobie do mleka".

Sroczyński wskazuje, że rząd Tuska "produkuje momentami taki chaos, że okres pandemii wydaje się okresem względnego porządku, a zamykanie i otwieranie lasów pokazem zegarmistrzowskiej precyzji".

Żadnych zmian w sądownictwie

Publicysta wskazuje, że przez rok nie wprowadzono żadnych zmian usprawniających pracę sądów, ponieważ Adam Bodnar "zajęty jest pokazywaniem rozliczeniowej krzepy, wymianą kadr oraz odbijaniem plastikowych siekierek rzucanych mu w plecy przez Giertycha".

Jak podkreśla Grzegorz Sroczyński, prokuratura nie może prowadzić planowych prac, ponieważ "codziennie zalewana jest potokami rozliczeniowej sraczki". Autor wskazuje na sprawę "zdrady dyplomatycznej", o jaką oskarża się Antoniego Macierewicza, dwadzieścia trzy doniesienia na Jarosława Kaczyńskiego "za wszelkie możliwe zbrodnie" czy zawiadomienie zespołu ds. rozliczeń na Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobrę ws. KPO czy też kilkadziesiąt spraw będących efektem działań komisji śledczych.

Zdaniem publicysty energia prokuratury jest marnowana na "nieustanną rywalizację w antykaczyzmie z zakapiorami z własnego obozu, którzy co rusz pod Bodnarem i Kornelukiem ryją, trzeba się z nimi ścigać na radykalizm, udowadniać, że się nie jest wielbłądem, bo inaczej tłiter wypisuje, że 'Bodnar to miękiszon', a Korneluk to 'ukryty pisowiec', nie daj boże 'kierownik' to przeczyta i się wścieknie".

Zamiast ucha prezesa, ucho Tuska

Grzegorz Sroczyński wskazuje, że wszelka aktywność w PO jest adresowana nie do wyborców, lecz przewodniczącego partii. Komentator dostrzega tu analogię z PiS i słynnym "uchem prezesa".

Tymczasem, jak zauważa Sroczyński, "radykalny antykaczym nie służy realnym rozliczeniom (raczej je kompromituje), nie popycha spraw do przodu (raczej spowalnia, bo produkuje głównie zamieszanie), jego jedyną funkcją jest zaistnienie na tłiterze i w tytułach głównych portali ('Rozenek ostro o Kaczyńskim'), budowanie swojej pozycji w partii oraz zapunktowanie u 'kierownika'".

Publicysta wskazuje dwa przykłady efektów "przedobrzenia z antykaczyzmem" – są to sprawa dotacji dla PiS i wyjazd z Polski Marcina Romanowskiego. Jak podkreśla Sroczyński, "władza pokazała własną nieskuteczność i ćwokowatość, czego Polacy bardzo nie lubią".

Pisowcy z żółtymi opaskami. Do czego doprowadzi antykaczyzm?

Grzegorz Sroczyński wskazuje, że "fanatyczny antykaczyzm zaraził niemal całe zaplecze intelektualne 'obozu demokracji'". "Ciężko patrzeć, jak ludzie z naukowym dorobkiem, zasłużeni dla III RP, która mimo wszystkich swoich wad była polskim sukcesem, pogrążają się w odmętach antykaczyzmu, odbierającego im rozum i rzetelność ocen" – czytamy.

Komentator podkreśla, że osoby funkcjonujące w przestrzeni publicznej jako "eksperci" i "autorytety" stały się "tanimi fachurami od cięcia blatu wyrzynarką". "Profesura w Polsce uprawia już tylko prostą dychotomię niemal z Orwella: Kaczyński nie drukuje wyroków TK – źle, Tusk nie drukuje – dobrze, Kaczyński nie uznaje wyroków SN – źle, Tusk nie uznaje – dobrze. Gdyby Platforma wpadła jutro na pomysł, że wszyscy pisowcy powinni nosić żółte opaski, też zapewne znajdzie profesora z wielkim nazwiskiem, który wprost z konstytucji taką rzecz wywiedzie 'w sposób oczywisty'". Sroczyński zgadza się z opinią wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka, który stwierdził, że prawnicze elity się obecnie prostytuują.

Bruksela patrzy na ręce rządowi Tuska

Grzegorz Sroczyński wskazuje jednocześnie, że TSUE i ETPCz wciąż zwracają uwagę na stan praworządności w Polsce.

"Oto niedawno TSUE wstrzymał toksyczny pomysł rządu (podsunięty Bodnarowi przez Iustitię), żeby neosędziów uznać za 'nie-sędziów' i hurtowo wywalić z zawodu. Europejskie trybunały, które brały nas kiedyś w obronę przez 'panem prezesem', teraz wzięły nas w obronę przed 'panem kierownikiem', odpisały rządowi, że neosędziowie – choć powołani w procedurze obarczonej wadą – z zasady są jednak sędziami, a ich wyroki obowiązują, choćby dlatego, że obywatele muszą mieć jakąś pewność prawa" – czytamy.

Jak podkreśla Sroczyński, "to straszny paradoks, że nie tylko pisowców, ale również naszych 'szczerych demokratów' Europa musi uczyć zasad państwa prawa i pilnować, żeby nie krzywdzili własnych obywateli".

Czytaj też:
"Jestem rozczarowany". Tuleya krytykuje rząd
Czytaj też:
Biejat skrytykowała działanie rządu: To dlaczego nie zaprosić Putina?

Źródło: Gazeta.pl
Czytaj także