Człowiek z "S"

Dodano: 
Logo "Solidarność" na wystawie stałej w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku
Logo "Solidarność" na wystawie stałej w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku Źródło: PAP / Adam Warżawa
Adam Hlebowicz II Z perspektywy 45 lat, które niedługo miną od pamiętnego Sierpnia ’80, można zapytać, dlaczego bogaty dorobek światowej i polskiej kinematografii o Solidarności tak rzadko jest pokazywany w telewizji publicznej oraz prywatnych telewizjach. To kapitalny materiał do dyskusji.

Kamera filmowa towarzyszyła tworzeniu się ruchu Solidarność niemal od pierwszych dni strajków. Do stoczni nie wpuszczono telewizji państwowej, oskarżanej o manipulacje i służalczość wobec władzy, zaproszono natomiast filmowców cieszących się opinią niezależnych i dopominających się o prawa obywateli. Przepustką do stoczni było kino moralnego niepokoju z ikoną tego nurtu „Człowiekiem z marmuru”. Historię filmowego życia „S” w kraju i za granicą postanowili opisać Krzysztof Kornacki i Arkadiusz Bilecki w książce „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”. Obaj autorzy związani z Gdańskiem, czyli matecznikiem unikalnego w skali globalnej ruchu o tak masowym udziale, wykonali olbrzymie zadanie, oglądając kilkaset filmów i czytając ich omówienia. Zanalizowali filmy wybitne, dobre, przeciętne i złe. Autorzy uznali, że łącznie 170 polskich i zagranicznych filmów można uznać za takie, z głównym lub zauważalnym wątkiem „S” w fabule. Dzieło gdańskich filmoznawców, choć nie opisuje dziejów „S”, daje nam wnikliwy przegląd, jak idee zrywu lat 80. zostały odczytane przez świat filmowców, co do nich trafiło, a co zostało odrzucone. To istotna analiza, zważywszy na to, jak wielki wpływ na świadomość współczesnych ludzi ma dziesiąta muza. Dodam, że powstała może jedna z najważniejszych książek o Solidarności.

Artykuł został opublikowany w 20/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także