Tak jak amerykańska inwazja na Afganistan z 2001 r. była manifestacją „jednobiegunowej chwili”, w której dała o sobie znać światowa hegemonia Waszyngtonu, tak chaotyczne wycofanie się Amerykanów z Kabulu w sierpniu 2021 r., pod naciskiem talibów, stanowiło jaskrawy obraz końca tej chwili. Zaledwie pół roku później wybuchła największa wojna w Europie od 1945 r. – inwazja Rosji na Ukrainę.
Dlatego warto obserwować Afganistan, wbrew jego egzotyczności z europejskiego punktu widzenia, warto śledzić, co się w nim dzieje, bo to właśnie tam coraz częściej odbija się echo globalnych przesunięć siły.
Starcie z Pakistanem
Niedawno o Afganistanie przypomniał sobie Donald Trump. 20 września napisał na portalach społecznościowych, że jeśli państwo to „nie odda bazy lotniczej Bagram tym, którzy ją zbudowali, Stanom Zjednoczonym Ameryki, staną się złe rzeczy”. Nie wystraszyło to talibów, którzy publicznie odpowiedzieli, że nie może być o tym dyskusji. Co ważne, talibowie zyskali w tej sprawie zaskakująco szerokie poparcie regionalne, zwłaszcza wśród państw Azji Środkowej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
