Pośród wielu niekwestionowanych sukcesów, które podczas swych długich, ośmioletnich rządów odniosła Platforma, a z nią, rzecz jasna, cała Polska (jak choćby podwojenie długu publicznego z 0,5 do 1 bln zł i zafundowanie znakomicie płatnej posadki Donaldowi Tuskowi), był także wzrost – i to aż do 3,2 proc. PKB – tzw. luki podatkowej.
Co to jest luka podatkowa? Otóż jest to różnica między podatkami, które podatnicy zobowiązani byli uiścić, a tymi, które uiścili. Luka podatkowa to więc należne podatki, które nie zostały wpłacone do budżetu państwa (lecz w znacznej mierze trafiły do kieszeni przestępców) i właśnie pod rządami Platformy (wiem, wiem – nie tylko PO, bo także PSL) odsetek tych nieuiszczanych podatków wzrósł aż do 3,2 proc. PKB.
A ile luka ta wynosi, licząc nie w procentach PKB, lecz w złotych polskich? Otóż, jak by nie liczyć, około 60 mld zł. Czyli w szczycie usłanych sukcesami rządów Platformy – i dzięki jej rzą- dom! – do polskiego budżetu wpływało (i do dziś wpływa) rocznie o 60 mld zł mniej, niż powinno wpływać. A przez całe osiem lat, dzięki rządom Platformy – a raczej na skutek rządów Platformy – zamiast do budżetu Polski trafiło do kieszeni przestępców od 300 do 400 mld zł, bo przecież luka podatkowa Platformy nie od razu – nie w pierwszym roku rządów partii Donalda Tuska – urosła do owych 3,2 proc. PKB.
A przecież gdyby nie ta luka podatkowa, czyli gdyby co roku do kasy państwa (zamiast do kieszeni przestępców) wpływało 60 mld zł więcej, moglibyśmy zrównoważyć budżet Polski! I w ten sposób dołączyć do tak mądrze rządzonych krajów jak Szwajcaria czy Niemcy. Albo moglibyśmy postąpić inaczej: 20 mld zł co roku przeznaczać na nieliche obniżenie deficytu finansów publicznych, a za 40 mld zł zafundować sobie skasowanie podatków od dochodów osobistych PIT, tak by ich niepłaceniem mogli się cieszyć nie tylko Polacy rolnicy, lecz także Polacy nierolnicy, a Polska mogła awansować do grona krajów, w których bardzo by się opłacało pracować. Ściągaliby tu najzdolniejsi i najpracowitsi z całej Europy. Nie po zasiłki, lecz po to, by się (i przy okazji nasze państwo) wzbogacić.
Wszelako na razie nic z tego, bo PiS dopiero zapowiada walkę z luką podatkową PO. Ma ona zostać zmniejszona w 2019 r. o 33 mld zł, a więc tylko o nieco ponad połowę. A i to przecież nie jest pewne, ponieważ wśród metod jej zwalczania w przypadku VAT nawet słowem nie wspomina się o jedynej stosunkowo skutecznej – wprowadzeniu jednej (za to oczywiście na znacznie niższym poziomie niż 23 proc.) stawki VAT na wszystkie towary i usługi.
Tak czy siak: jeśli luka ta nie zostanie zlikwidowana albo choć znacząco zmniejszona, to z luki podatkowej PO stanie się także luką podatkową PiS.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.