Polska planuje wprowadzić powszechną Edukację Włączającą. To część strategii zrównoważonego rozwoju, a także element służący budowie społeczeństwa globalnego. W jaki sposób zdobyć poparcie opinii publicznej i obywateli. Bazując na litości wobec dzieci niepełnosprawnych i ich rodziców. O tym, co niesie za sobą wspomniane działanie, na łamach portalu PCh24.pl pisał redaktor Bartosz Kopczyński.
Publicysta wskazuje, że autorzy Edukacji Włączającej uważają, ze tylko ona może zintegrować wszystkie dzieci, a ponadto przyczynić się do rozwiązania problemów psychicznych młodzieży i zapewnić wysoką jakość nauczania. Dodatkowo Edukacja Włączająca miałaby wpłynąć dodatnio na gospodarkę i zapewnić obywatelom powszechne szczęście. W skrócie, Edukacja Włączająca ma stworzyć nowe społeczeństwo.
Jaki jest cel Edukacji Włączającej?
Bartosz Kopczyński podkreśla, że Edukacja Włączająca przede wszystkim obniży jakość nauczania w Polsce. Dotyczy to także kwalifikacji zawodowych. Jaki więc będzie poziom naszych dzieci? Wszystkie dzieci będą nauczane w standardach dzieci upośledzonych umysłowo – taki też będzie poziom ich wiedzy po odbytej edukacji.
Dodatkowo, Edukacja Włączająca w prosty sposób przyczyni się do kontroli rodzin i powszechnej inwigilacji. Wśród narzędzi, które mają do tego posłużyć będzie z pewnością organizacja systemu, wsparcie i ocena funkcjonalna.
W społeczeństwie będzie obowiązywał jeden powszechny model – model biopsychospołeczny. Co to oznacza? Uczeń będzie traktowany systemowo, ale holistycznie. Czyli znane będą wszystkie fakty dotyczące życia dziecka, nie tylko odnośnie nauki, także życia prywatnego, rodzinnego itd. Wszystko to będzie badane i oceniane przez zespół wielospecjalistyczny, w którym zasiadać mają nauczyciele i specjaliści. Będą oni w ten sposób określać predyspozycje dziecka. Posłużą im do tego preferencje, predyspozycje, marzenia, ograniczenia i problemy rodziny z jakiej dziecko pochodzi. Na podstawie oceny tego wszystkiego zespół ma przygotować określony program wsparcia.
Program wsparcia ma zastąpić dotychczasowy program nauczania. Ma on polegać na spersonalizowanej ścieżce rozwoju, która z kolei ma obejmować przede wszystkim zmiany zachowań i postaw dziecka, a także jego rodziny, które zostaną określone przez system, który z kolei realizuje ramowe wymogi Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Elementy edukacji także będą zawarte w programie wsparcia. Jednak będą one na poziomie, na jakim obecnie realizują obowiązek nauki uczniowie niepełnosprawni intelektualnie w stopniu głębokim w szkołach specjalnych.
Edukacja czy pranie mózgów?
Duża część programu będzie jednak wychowaniem, które zastąpi wychowanie w rodzinie. Co więcej, rodziny także będą wychowywane, by dostosować się do wymogów unijnych. Autorzy Edukacji Włączającej uważają ją niejako za zmianę społeczną, która ma dokonać się za pomocą interwencji poprzez edukację.
Plan jest taki, by po pierwsze wpłynąć na jednostki, by te zmieniły swoje zachowania i postawy. Drugim elementem jest zmiana kształtu organizacji społeczeństwa, by to ono wymuszało na jednostkach określone, pożądane postawy. Jak zauważa publicysta PCh24.pl, nie będzie to zatem rozwój umiejętności i zdobywanie wiedzy, a jedynie rewolucja społeczna, rewolucja "o zabarwieniu czerwonym".
"Nowy człowiek i nowe społeczeństwo, zbudowane dzięki Edukacji Włączającej, będzie »społeczeństwem wiedzy«. Zostanie ono pozbawione środków produkcji, te bowiem uznano za przestarzałe i niepotrzebne, a główną wartością stały się zasoby transferowalne, czyli wiedza i kompetencje kluczowe. Jednak wiedza nie będzie należała do jednostek, lecz do systemu" – opisuje Bartosz Kopczyński. Co ważne, "społeczeństwo wiedzy" wcale tej wiedzy mieć nie będzie, bo będzie ją posiadał jedynie system, który "umożliwi ludziom podłączenie się do źródła wiedzy, aby pobierali przydział, dla nich przeznaczony".
System Edukacji Włączającej będzie respektował prawa dzieci. Jednak to w kompetencjach tego systemu będzie określanie i zaspokajanie potrzeb dziecka. Co to może oznaczać? Że prawem dziecka może być jedynie to, co Edukacja Włączająca za takie prawo uzna. Zatem wsparcie, o którym była mowa ma polegać jedynie na przejęciu kontroli nad wychowaniem w rodzinie oraz drogą życiową dzieci.
Kto za to odpowiada?
Bartosz Kopczyński tłumaczy, że doktryna włączająca jest określana na poziomie instytucjonalnym i eksperckim. A dodatkowo istnieją trzy kręgi wpływu: krajowy, europejski i światowy. W Polsce podstawowym argumentem wprowadzenia Edukacji Włączającej jest przyjęcie przez władze Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Jej założeniem jest zapewnienie przez państwo każdemu obywatelowi równościowej edukacji włączającej blisko miejsca zamieszkania.
Warto jednak zwrócić uwagę, że nie istnieje definicja takiego pojęcia jak "edukacja włączająca". To jedynie doktryna, którą w Europie określa "Europejska Agencja Do Spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej". W skład Agencji wchodzą delegaci ministerstw edukacji państw członkowskich. Agencja finansowana jest przez Komisję Europejską. Członkowie agencji pracują nad modelami edukacji, a Komisja odpowiedzialna jest za wdrażanie ich w państwach członkowskich. Dzieje się to za pomocą wywierania różnego rodzaju wpływów i nacisków, ponieważ edukacja leży w kompetencjach państwa, co uniemożliwia UE złożenie odpowiedniej dyrektywy.
Najczęstszym sposobem jest szantaż finansowy. Komisja wydaje ogromne środki na krzewienie Edukacji Włączającej, ponieważ ma ona ogromny wpływ na stworzenie federalnego państwa europejskiego. To jedno z narzędzi formatowania jednostek, jak zauważa redaktor PCh24.pl. Formatowania do jednolitej tożsamości europejskiej, która potem stanie się częścią obywatelstwa globalnego. W tym celu oczywiście przeszkodą są tożsamość narodowa i narodowe systemy edukacji
Poziom ekspercki dotyczy przede wszystkim naukowców. Pracują oni nie tylko w Agencji, ale także w poszczególnych państwach. Celem ich pracy nie jest poprawa jakości nauczania ani też losu dzieci niepełnosprawnych. Chcą jedynie przeprowadzenia przewrotu społecznego. Mowa tu o większości kadry pedagogicznej na uczelniach wyższych i centrach doskonalenia nauczycieli. To oni przecież kształcą nauczycieli i metodyków. To przez nich tworzone są strategie pedagogiczne i wychowawcze. To w końcu oni wychowują kolejne roczniki studentów i doktorantów.
Trzeba jednak wskazać, że to nie wszystko. Komisja Europejska oraz Europejska Agencja Do Spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej wykonują jedynie polecenia i wskazania organizacji wyższych szczebli. Tutaj pojawia się ONZ i UNESCO. Działania te wpisują się w globalną strategię zmiany świata Agenda 2030.
Zapisy Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych dotyczące m.in. Edukacji Włączającej są bardzo ogólnikowe, a więc można je wypełniać dowolną treścią. Tym zajmuje się już doktryna włączająca, którą tworzą "eksperci" Europejskiej Agencji Do Spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej oraz ONZ/UNESCO. Z tego wynika, że państwa nie mają praktycznie żadnej kontroli ani wpływu na kształt doktryny włączającej. Tymczasem wpływa ona znacząco na ustrój państwa.
Deprawacja i depopulacja
Bartosz Kopczyński zwraca uwagę, że dotychczasowe dokumenty doktryny włączającej dostarczyły dowodów, że celem Edukacji Włączającej jest przede wszystkim stworzenie nowego człowieka i budowa nowego społeczeństwa. Wśród celów są również: obniżenie jakości wykształcenia i kwalifikacji zawodowych, radykalne zwiększenie kosztów systemu oświaty, budowa mechanizmu inwigilacji i kontroli społecznej.
We wrześniu w Nowym Jorku odbył się wprowadzający zmiany szczyt edukacyjny w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Uczestnicy przedstawiali rzeczywiste cele Edukacji Włączającej. Nie zabrakło elementu edukacji seksualnej. Zmiany w edukacji mają dotyczyć przede wszystkim wykorzeniania tradycyjnych wartości, wyeliminowania jakiegokolwiek wpływu rodziców i tradycyjnych kultur na kształtowanie się dzieci, a także nauki nowoczesnych wartości. Podkreślono również znaczenie wszechstronnej edukacji seksualnej.
Tymczasem agenda ONZ cały czas się poszerza. Najpierw były podstawowe prawa człowieka, teraz już ONZ upomina się o prawo dziecka do zmiany płci. W państwach Zachodu, które już wprowadziły Edukację Włączającą od kilku lat obserwuje się lawinowy wzrost dysforii płciowej wśród młodych ludzi. To prowadzi bardzo często do tranzycji, czyli hormonalno-chirurgicznej zmiany płci. Zmiany te są nieodwracalne. Co sprawia, że coraz więcej młodych ludzi nie założy w przyszłości rodziny. Do tego wszystkiego należy dodać propagandę LGBT.
"Jeśli wprowadzimy Edukację Włączającą, to nie tylko zostaniemy zmuszeni wprowadzić edukację seksualną typu B, nie tylko będziemy musieli otworzyć się szeroko na propagandę LGBT, ale również nie będziemy mogli sprzeciwiać się narzucaniu zmiany płci u dzieci i młodzieży. Jeśli zespół specjalistów oceni, że dziecko ma dysforię płciową i wymaga tranzycji, to wówczas ani rodzice, ani też państwo nie będzie miało wyjścia. Wszyscy będą musieli to zaakceptować i wspierać. Rodzice będą związani programem wsparcia określonym przez system, a państwo zasadą praworządności, wymaganą przez Unię Europejską" – wskazuje Bartosz Kopczyński z PCh24.pl.
Choć pewnie duża część obywateli Polski łudzi się, że jeśli polski rząd nie podpisze wspomnianych projektów, to nic nam nie grozi, to jednak warto przypomnieć, że Polska ratyfikowała już Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Zapisy konwencji nie są jasne, dlatego nie wiadomo do końca do czego zobowiązało się nasze państwo. Jednak jak wiadomo, Polska nie będzie wolna od nacisków i przymusów ze strony światowych organizacji.
Obecnie już w Ministerstwie Edukacji i Nauki trwają prace nad ustawą o roboczym tytule "O wsparciu dziecka, ucznia i rodziny". Pod tymi hasłami kryją się właśnie te mechanizmy, które w konsekwencji doprowadzą do skutków powyżej opisanych. Gotowa ustawa ma trafić pod obrady Rady Ministrów w czwartym kwartale 2022 r.
Czytaj też:
Globalna konkurencja dla ChrystusaCzytaj też:
Abp Viganò do Konwoju Wolności: Walczcie o społeczne panowanie Chrystusa Króla