O Rosji, Ukrainie i wojnie. Ks. Chrostowski: Trzeba zachować powściągliwość

O Rosji, Ukrainie i wojnie. Ks. Chrostowski: Trzeba zachować powściągliwość

Dodano: 
Ks. prof. Waldemar Chrostowski
Ks. prof. Waldemar ChrostowskiŹródło:PAP / Mateusz Marek
Trzeba zachować powściągliwość w zrównywaniu Rosji i Związku Radzieckiego. Z moich doświadczeń wynika, że w Rosji dokonało się jednak wiele nowego, choć nie w takim tempie i skali, jakich byśmy sobie życzyli – tłumaczy ks. prof. Waldemar Chrostowski w rozmowie z Karolem Gacem.

Karol Gac: Księże profesorze, w lipcu udał się ksiądz do Ziemi Świętej, dokładnie 43 lata po swoim pierwszym locie do Izraela. Pamięta ksiądz swoją pierwszą podróż?

KS. Prof. Waldemar Chrostowski: Bardzo dobrze, bo tego nie można zapomnieć. Podróżowałem z Warszawy do Bukaresztu, a stamtąd nazajutrz do Tel Awiwu. Pierwsze, co mnie uderzyło, to powiew „cytrusowego powietrza” oraz niezapomniana droga do Jerozolimy, której towarzyszyła świadomość, że w końcu spełniam swoje marzenia i zobaczę ziemię Zbawiciela taką, jaka ona naprawdę jest.

Izrael bardzo się od tego czasu zmienił?

Kiedy pojechałem do Izraela pierwszy raz, ten kraj miał za sobą tylko 30 lat państwowości. Wszystko w nim było nowe i w jakiejś mierze niepewne co do przyszłości. Dziś mamy do czynienia z zupełnie innym państwem. To najbardziej nowoczesne państwo na Bliskim Wschodzie i jedno z bardziej nowoczesnych na świecie. Izrael poczynił ogromne postępy zwłaszcza na przełomie lat 90. i dwutysięcznych, co widać przede wszystkim po infrastrukturze i mnóstwie nowych osiedli i miast.

Polska polityka toczy się w cieniu wojny na Ukrainie. A co na jej temat mówi się w Izraelu?

Nie odniosę się do oficjalnych kanałów i mediów, bo te znamy. Jeśli chodzi o reakcje społeczeństwa, to one są z konieczności powściągliwe. Po pierwsze dlatego, że sam Izrael od momentu utworzenia w 1948 r. ma skomplikowaną sytuację polityczną oraz wiele napięć, których nie udało się przezwyciężyć. Po drugie, w ostatnich 30 latach napłynęło tam mnóstwo Żydów i osób, które deklarowały się jako Żydzi, pochodzących z Rosji i Ukrainy. Ich obecność jest wszędzie widoczna, a język rosyjski jest bardzo słyszany. Trzeba się liczyć z tym, że te antagonizmy, które nasilają się w Europie, przenoszą się również do Izraela. Zarówno władze, jak i społeczeństwo izraelskie robią jednak wszystko, żeby nie stymulować, a tym bardziej nie dopuścić do napięć i konfliktów.

To powód ostrożnej polityki Izraela wobec wojny na Ukrainie? Z jednej strony Tel Awiw udziela Ukrainie pomocy humanitarnej, ale jednocześnie stara się być neutralny oraz utrzymać stosunki dyplomatyczne z Kremlem.

Obok pobudek politycznych i tych, którymi kierują się politycy, element neutralności jest bardzo mocno brany pod uwagę. Migracja z dawnego Związku Radzieckiego wywarła wielki wpływ na świadomość przeciętnego Izraelczyka. Jestem pewny, że Izraelczycy nie chcą, aby napięcia z Europy przenosiły się do nich. Jeżeliby się wzmagały, to wtedy bardzo szybko mogą uaktywnić się nie tylko migranci, lecz także ci, którzy nie będąc migrantami, okazują sympatię jednej lub drugiej stronie.

Zwłaszcza że ta emigracja była znacząca. W latach 90. do Izraela przyjechało ponad milion Rosjan żydowskiego pochodzenia. Tylko w 2022 r. dojechało ich już ponad 20 tys. W jakim stopniu mogło i może się to przełożyć na politykę Izraela wobec Rosji?

Rozmaite skutki potężnej migracji są widoczne do dzisiaj. Część izraelskiej elity politycznej wywodzi się z dawnego Związku Radzieckiego i ma własne sympatie polityczne. Można jednak zauważyć pewien wspólny mianownik – wszyscy zachowują rezerwę wobec Polski.

Całość dostępna jest w 51/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Karol Gac
Czytaj także