Z upublicznionych w ostatnim czasie dokumentów wynika, że kard. Sapieha przez wiele lat wykorzystywał seksualnie kleryków i młodych księży. Materiały, do których dotarła "Rz", a których nie mieli w rękach dziennikarze opisujący sprawę, rzucają na nią inne światło.
Według analizy przeprowadzonej przez Tomasza Krzyżaka i Piotra Litkę dokumenty, w których opisano erotyczne wyczyny kard. Sapiehy, są nie tylko wątpliwe, ale także z dużym prawdopodobieństwem sfałszowane. Dokumenty te oraz bohaterów tej historii łączy jedna postać: funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa.
Zarzuty w odniesieniu do kard. Sapiehy sformułowano na podstawie dwóch dokumentów: donosu z 1950 r. ks. Anatola Boczka, wieloletniego współpracownika bezpieki, oraz pochodzącego z 1949 r. zeznania ks. Andrzeja Mistata, oskarżonego o szpiegostwo byłego sekretarza kard. Sapiehy.
Funkcjonariusz UB
Z ustaleń "Rz" wynika, że oba dokumenty wyszły spod ręki funkcjonariusza UB Krzysztofa Srokowskiego, który był oficerem prowadzącym ks. Boczka, lecz ze śledztwem w sprawie karnej ks. Mistata nie miał nic wspólnego.
"Dokumenty powstały w czasie, gdy w połowie 1950 r. Srokowskiemu groziło wyrzucenie z UB. Prawdopodobnie materiały te go uratowały, ale nie na długo. W 1952 r. postawiono mu zarzuty fałszowania dokumentów i defraudacji pieniędzy. Zdezerterował, a aresztowano go podczas libacji w restauracji na Gubałówce w towarzystwie... ks. Boczka" – czytamy.
Duchowny dostał wyrok pięciu lat więzienia. W wyniku amnestii zmniejszono mu wyrok do trzech lat.
Materiały IPN ws. kardynała Sapiehy
Dokumenty, które rzucają nowe światło na sprawę kard. Sapiehy, dziennikarze odnaleźli w IPN w teczce zatytułowanej: "Materiały dot. kard. Stefana Sapiehy i jego zatargu o zwłoki marszałka Józefa Piłsudskiego".
"Przeważają w niej dokumenty urzędowe i wycinki z gazet, ale są też kopie listów od i do Sapiehy oraz donosy współpracowników bezpieki. Najprawdopodobniej materiały te miały posłużyć do skompromitowania kardynała i – być może – do sfingowanego procesu, w którym byłby on głównym oskarżonym" – podaje dziennik.
Czytaj też:
"Prawdziwi badacze zniszczyli manipulacje Overbeecka i TVN"