NIEPRAKTYCZNA PANI DOMU | W czasie krótkich pobytów w Nowym Jorku w latach 90. lubiłam oglądać w telewizji poranne programy Marthy Stewart.
Ich użyteczność byłaby znikoma w polskich warunkach: jak wykrawać wzorki na kanapkach do szkoły, jak dekorować krzesła na przyjęcie... Było to nierealne, ale oglądało się przyjemnie. Martha, zawsze elegancka, z włosami prosto od fryzjera, krzątała się po swojej kuchni wielkości polskiego M4, gdzie w osobnej szufladzie znajdowały się tylko trzepaczki do piany, a w innej widelczyki do tortu. Jak robić gołąbki? „Polish golabki” – tłumaczyła pani Stewart, z domu Kostyra. Jedną z jej porad wprowadziłam w życie: gotowanie gara mocnego, esencjonalnego rosołu i po odparowaniu zamrażanie go w porcjach. Przydało się na zimowe zupy.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.