Po śmierci bolszewickiego wodza jego siostra, Anna Yelizarova née Ulyanova, w obliczu wzrastającej fali antysemityzmu, starała się jednak podpompować teoretyczny filosemityzm bolszewickiego przywódcy: „Ilicz zawsze bardzo wysoko cenił Żydów... Często podkreślał, że wielka [sprawność] organizacji i siła grup rewolucyjnych na południu i zachodzie [Rosji, to jest Intermarium, czyli Kresach Wschodnich starej RP] wynikały z tego, że 50 procent ich członków było tej narodowości". Jest jasne, że Lenin cenił komunistów, a nie Żydów, chociaż, jak przyznała jego siostra, właśnie osoby żydowskiego pochodzenia były rzeczywiście nadreprezentowane wśród rewolucjonistów w głównym regionie osiedlenia ludności żydowskiej w imperium carskim.
Naświetliliśmy tę sprawę już dokładnie uprzednio. Przytoczmy tu jedynie opinię historyka amerykańskiego, Andrew Sloina, na temat tej grupy:
"Żydowscy robotnicy, członkowie związków zawodowych, rzemieślnicy i intelektualiści energetycznie popierali proletaryzację jako sposób na społeczną i polityczną integrację. Czyniąc tak, starali się odtworzyć pracę jako podstawowy fundament pozytywnie zreformowanej żydowskiej tożsamości – koncepcję fundamentalnie odciętą od, oraz tworzoną w opozycji do, rzekomo tradycyjnych żydowskich drobnomieszczańskich praktyk gospodarczych jak również wobec judaizmu jako archaicznego wierzenia".
Czyli żydowscy rewolucjoniści starali się wymusić na swojej grupie etnicznej stanie się takimi ludźmi – „proletariuszami” – jakich oczekiwał Lenin w swojej utopii. W tym sensie aprobował ich. A co z tymi innymi Żydami? Tradycyjnymi i religinymi? Liberalnymi czy kapitalistycznymi? Ogólnie: nie rewolucyjnymi, których przecież była większość. Lenin traktował ich instrumentalnie. Dla celów propagandowych bił w postępowe bębny filosemityzmu, sprzedawało to się szczególnie dobrze na zachodzie. Ale w rzeczywistości wódz bolszewicki uważał Żydów religijnych za otumanionych, a żydowskich przedsiębiorców, kupców, przemysłowców i finansistów za wrogów klasowych. Stąd popierał tych, którzy takich wrogów radykalnie niszczyli.
Wspomnieliśmy jak na początku XX w. Lenin ciepło wyrażał się o „czarnych sotniach” i „ciemnych” chłopach ze względu na ich potencjał „demokratyczny” i rewolucyjny. W podobny sposób odnosił się do pogromszczyków od 1917 r. Popierał ich bowiem dialektycznie służyli rewolucji. Było wszystko w porządku tak długo jak niszczyli oni "burżujów".
A przecież większość ludności żydowskiej to nie był klasyczny marksistowski proletariat a właśnie przedsiębiorcy rozmaitego szczebla, a głównie małomieszczaństwo, szczególnie na Ukrainie i Rusi Białej. Wiosną 1918 r. (co opisujemy szczegółowo później) przez tereny te przetoczyła się fala pogromowa. Jak przyznaje Brendan McGeever, w większości wypadków jej sprawcami była Armia Czerwona oraz rozmaite Gwardie Czerwone i sprzymierzone z nimi siły. Zginęły miliony ludzi, a w tym i oczywiście dziesiątki czy setki tysięcy Żydów. Było to uprawianie rewolucji za pomocą pogromów i legitymizowanie władzy sowieckiej przemocą, a w tym i antyżydowską przemocą. Lenin i towarzysze nie zrobili właściwie nic aby tą falę zatrzymać. Była ona im na rękę.
Co więcej, wódz rewolucji starał się kontrować antyżydowskość pozbywając się Żydów z sowieckich instytucji. Instruuował również jednoznacznie w listopadzie 1919 r. aby Żydów traktować "stalową pałą".
Jak przyznał jeden z jego najbliższych współpracowników, Grigorii Zinoviev, zresztą również żydowskiego pochodzenia bolszewik: "Kiedy w końcu zdobyliśmy Ukrainę, Lenin oznajmił: mamy zbyt wielu Żydów na Ukrainie. Trzeba wezwać prawdziwych ukraińskich robotników i chłopów aby wzięli władzę".
Po śmierci bolszewickiego wodza jego siostra, Anna Yelizarova née Ulyanova, w obliczu wzrastającej fali antysemityzmu, starała się jednak podpompować teoretyczny filosemityzm bolszewickiego przywódcy: „Ilicz zawsze bardzo wysoko cenił Żydów... Często podkreślał, że wielka [sprawność] organizacji i siła grup rewolucyjnych na południu i zachodzie [Rosji, to jest Intermarium, czyli Kresach Wschodnich starej RP] wynikały z tego, że 50 procent ich członków było tej narodowości". Jest jasne, że Lenin cenił komunistów, a nie Żydów, chociaż, jak przyznała jego siostra, właśnie osoby żydowskiego pochodzenia były rzeczywiście nadreprezentowane wśród rewolucjonistów w głównym regionie osiedlenia ludności żydowskiej wimperium carskim.
Anna Ulyanova pisała w dwóch listach do Stalina, który gniewnie odrzucił jej prośby, że ujawnienie korzeni Lenina "to fakt, który mógłby posłużyć zwalczaniu antysemityzmu". Jak odnotował Dmitri Volkogonov, "paradoksalnie dla marksistki, która wierzyła w prymat środowiska ponad czynnikami odziedziczonymi, stwierdziła ona również, że żydowskie korzenie Lenina ‘są dalszym potwierdzeniem faktu wyjątkowych zdolności plemienia semickiego, [potwierdzenie], z którym zawsze zgadzał się Ilicz [Lenin]’... Ilicz zawsze bardzo cenił Żydów.’… Twierdzenie Anny tłumaczy, na przykład, dlaczego Lenin często rekomendował aby przydzielać cudzoziemcom, szczególnie Żydom, wielce wymagające intelektualnie zadania, a pozostawiać przyziemną pracę ‘rosyjskim durniom’.... Anna ponownie spytała Stalina, podkreślając, że ‘w Instytucie Leninowskim jak również w Instytucie Mózgu... od dawna uznają wielkie dary tego narodu [żydowskiego] oraz ekstremalnie korzystny wpływ jego krwi na dzieci małżeństw mieszanych. Sam Ilicz ocenił ich rewolucyjne wartości bardzo wysoko, ich ‘nieustępliwość’ w walce, jak to powiadał, przeciwstawiając to z bardziej powolnym i niestabilnym charakterem Rosjan. Częstokroć wskazywał, że wielkie [atrybuty] organizacyjne oraz siła ciał rewolucyjnych na południu i zachodzie [Imperium Rosyjskiego, czyli Intermarium] powstały dokładnie z faktu, że 50 procent ich członków wywodziło się z tej narodowości’". Ponieważ bolszewicy rekrutowali głównie wśród ludności miejskiej, a w zonie osadnictwa żydowskiego w Intermarium ludność żydowska stanowiła większość ludności miejskiej, to trudno się dziwić, że z tak wielkiego zasobu ludzkiego, aż tak duży procent towarzyszy żydowskiego pochodzenia znalazł się wśród bolszewików. Nie wiemy jednak ilu ich było w sensie liczb absolutnych. A ponieważ bolszewicy aż do rewolucji lutowej byli małą sektą, trudno się spodziewać, że mamy tu do czynienia z całymi zastępami komunistów. Ale to już inna historia.
Marek Jan Chodakiewicz
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.