Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas wezwał rosyjski rząd do pomocy w śledztwie w sprawie zatrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Jako pierwszy polityk powiązał tę kwestię z ważną dla Rosji i budzącą wiele kontrowersji inwestycją Nord Stream 2.
"Nie mam nadziei, że Rosjanie zmuszą nas do zmiany naszego stanowiska w sprawie Nord Stream 2" – powiedział w niedzielę Bildowi. „Mamy wysokie oczekiwania wobec rządu rosyjskiego, że rozwiążą tę poważną zbrodnię” – powiedział polityk SPD.
Jak zaznacza Maas istnieje „wiele dowodów” na to, że za atakiem na Nawalnego stoi Rosja. "Śmiertelna broń chemiczna, którą został otruty Nawalny, była w przeszłości w posiadaniu władz rosyjskich. Nowiczok jest dostępny tylko dla bardzo małej grupy ludzi. Trucizna została już wykorzystana przez agencje rządowe do ataku na byłego agenta Siergieja Skripala" – czytamy.
Maas powiedział, że gdyby Rosja nie brała udziału w dochodzeniu w sprawie zbrodni, „oznaczałoby to dalsze zaangażowanie państwa w tę zbrodnię”. "Jeśli ona nie ma nic wspólnego z atakiem, to w jej własnym interesie leży udowodnienie tego faktami" – dodał.
Z przekazu szefa niemieckiej dyplomacji wynika, że Rosja ma zaledwie kilka dni na reakcję w tej sprawie.
"Jeśli w ciągu najbliższych kilku dni nie będzie żadnego wkładu w śledztwo po stronie rosyjskiej, będziemy musieli omówić odpowiedź z naszymi partnerami. (...) Kiedy myślimy o sankcjach, powinny one działać tak precyzyjnie, jak to tylko możliwe” – stwierdził.
Aleksiej Nawalny, który leczy się w berlińskiej Charité, od 22 sierpnia walczy o życie po tym, jak został otruty chemicznym środkiem nerwowym z tzw. Grupy Nowiczoków. 44-latek nadal jest w śpiączce.
twitterCzytaj też:
Za Odrą stan NawalnyCzytaj też:
"To była próba zabójstwa". Merkel o sprawie NawalnegoCzytaj też:
Wiadomo, czym otruto Nawalnego