O wykryciu nowego wariantu koronawirusa po raz pierwszy poinformował 14 grudnia 2020 r. brytyjski minister zdrowia Matt Hancock, choć pojawił się on wcześniej - stwierdzono go w próbce pobranej we wrześniu w hrabstwie Kent w południowo-wschodniej Anglii.
Nieustannie mutowanie wirusów, w tym koronawirusów, to rzecz normalna, więc sam fakt, że w wyniku mutacji powstał nowy wariant, nie jest niczym niespodziewanym. Czasem zdarza się, że powstały w wyniku mutacji nowy wariant wypiera ten dotychczas dominujący. Miało to już miejsce podczas obecnej pandemii. Wirus, który nadal dominuje na świecie, nie jest już tym samym, co ten, którego po raz pierwszy wykryto w chińskim mieście Wuhan.
Brytyjski wariant, któremu początkowo nadano oznaczenie VUI-202012/01, a obecnie jest określany symbolem VOC-202012/01, jest niezwykle silnie zmutowany. W opublikowanej wstępnej analizie nowego wariantu określono 17 potencjalnie istotnych zmian, a jak stwierdzono w badaniach laboratoryjnych, niektóre z tych mutacji zwiększają zdolność wirusa do zakażania komórek.
Co do tego, że brytyjski wariant jest bardziej zakaźny od dotychczasowego, panuje już naukowy konsensus, niewyjaśnioną kwestią jest to, o ile bardziej. Początkowo naukowcy, a także brytyjski premier Boris Johnson, mówili, że może on się rozprzestrzeniać nawet o 70 proc. szybciej niż poprzedni. Obecnie jednak naukowcy uważają, że jest to między 30 a 70 proc., choć czynnikiem zmniejszającym stopień rozpowszechniania się jest lockdown w Wielkiej Brytanii, którego w grudniu nie było.
W zeszłym tygodniu pojawiły się natomiast sugestie, że nowy wariant jest nie tylko bardziej zakaźny, ale też bardziej śmiertelny. Mówił o tym Johnson, a także główny doradca naukowy brytyjskiego rządu Patrick Vallance. Według naukowców z rządowej agencji Public Health England, z Imperial College London, Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej (LSHTM) oraz Uniwersytetu w Exeter, śmiertelność może być wyższa o ok. 30 proc.
Ponadto trzeba pamiętać, że samo szybsze rozprzestrzenianie się wariantu wystarczy, aby pośrednio powodował wyższą liczbę zgonów. Więcej zakażeń przekłada się bowiem na wyższą liczbę hospitalizacji i wyższą liczbę zmarłych.
Pierwsze przypadki VOC-202012/01 poza Wielką Brytanią stwierdzono w Danii, Holandii, Belgii, Australii i we Włoszech już kilka dni po ogłoszeniu przez Hancocka istnienia nowego wariantu. Mimo że wiele krajów ograniczyło komunikację pasażerską z Wielką Brytanią, nowy wariant wykryto już w ponad 50 państwach na wszystkich kontynentach, w tym dwa przypadki w Polsce. Według naukowców VOC-202012/01 jest obecnie dominującym wariantem w Wielkiej Brytanii i w Irlandii, natomiast w Hiszpanii i Portugalii odpowiada za połowę nowych przypadków, a w Belgii, Holandii i Izraelu - za 20-40 proc. i zapewne wkrótce również wyprze w nich dotychczasowy.
Zdaniem naukowców brytyjski wariant może stać się dominujący globalnie, chyba że tę rolę przejmie wcześniej któryś z dwóch pozostałych budzących zaniepokojenie wariantów - południowoafrykański lub brazylijski. Vallance powiedział w zeszłym tygodniu, że budzą one obecnie większe zaniepokojenie niż wariant brytyjski, gdyż wytworzyły cechy, które powodują, że mogą być bardziej odporne na szczepionki.
O ile naukowcy i firmy farmaceutyczne z dość dużym przekonaniem wypowiadają się co do skuteczności istniejących szczepionek w przypadku brytyjskiego wariantu, co do dwóch pozostałych tak mocnego przekonania już nie ma. Pokazują to wyniki z badań szczepionek dwóch firm, które w tym tygodniu poinformowały o tym, że ich produkty zapobiegają Covid-19. Ta opracowana przez Novavax miała 89 proc. skuteczności w badaniach przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, ale tylko 60 proc. w tych w RPA, zaś przez firmę Janssen miała 66 proc. skuteczności w przypadku podania jednej dawki, ale w RPA było to 57 proc.
Czytaj też:
Strajk Kobiet: Zniszczona siedziba Radia Poznań i atak na dziennikarzaCzytaj też:
Chiny: 92 przypadki koronawirusa podczas ostatniej dobyCzytaj też:
Trwają prace nad polską szczepionką przeciw COVID-19