Sąd Najwyższy Wlk. Brytanii podjął decyzję w sprawie Archiego Battersbee

Sąd Najwyższy Wlk. Brytanii podjął decyzję w sprawie Archiego Battersbee

Dodano: 
Londyn. Siedziba Sądu Najwyższego
Londyn. Siedziba Sądu Najwyższego Źródło: PAP/EPA / Andy Rain
Kilka dni temu sąd zezwolił na odłączenie od aparatury podtrzymującej życie Archiego Battersbee. Teraz sąd zdecydował, że chłopiec nie trafi do hospicjum.

12-letni angielski chłopiec, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku doznał poważnego uszkodzenia mózgu, nie może zostać przeniesiony ze szpitala do hospicjum, o co wnioskowali jego rodzice – orzekł w piątek sąd.

Rodzice 12-letniego Archiego Battersbee ostatecznie przegrali w sądzie. Pierwotnego wyroku nie zmieniła apelacja, ani interwencja ONZ. Sędziowie definitywnie orzekli, że podtrzymywanie życia chłopca nie będzie kontynuowane.

Rodzice wnioskowali wobec tego, żeby Archie trafił do hospicjum, jednak zajmująca się sprawą sędzia stwierdziła, że powinien pozostać w szpitalu, gdzie będzie mógł "odejść w pokoju".

Wypadek Archiego Battersbee

Przypomnijmy, że Archie został znaleziony w domu 7 kwietnia, z zawiązanym na szyi sznurkiem. Przypuszcza się, że wziął udział w internetowym wyzwaniu o nazwie „blackout”, proponowanym w mediach społecznościowych. Celem wyzwania jest omdlenie czy utrata przytomności poprzez zaciskanie na swojej szyi sznura czy wstążki. Chłopiec nigdy nie odzyskał przytomności, ale jego serce biło. Lekarze stwierdzili, że nastąpiła śmierć pnia mózgu i wnioskowali do sądu o wyłączenie aparatury, podtrzymującej życie. Zwyczajową argumentacją w tego typu przypadkach jest zakończenie leczenia w tzw. „najlepszym interesie” chorego, kiedy brakuje pewności, co do poprawy stanu zdrowia.

Rodzice chłopca, których reprezentował zespół Chrześcijańskiego Centrum Prawnego (Christian Legal Centre), stali na stanowisku, że przyszłość ich syna „nie powinna zależeć od decyzji sądu, czy szpitala”.

Matka prosiła o więcej czasu

W sprawie Archiego Battersbee kolejne decyzje, które zmierzały do ostatecznego wyroku śmierci, zapadały tak szybko, jak nigdy dotąd, w tego typu przypadkach. Matka chłopca argumentowała, że jest mu potrzebny czas, w którym stan zdrowia mógłby ulec poprawie, jak było w wielu innych, udokumentowanych przypadkach. „Nie sądzę, że trzymam się nadziei, po prostu proszę o realistyczny czas, w którym moje dziecko wyzdrowieje po urazie mózgu” – mówiła Hollie Dance, cytowana przez brytyjskie media.

Argumentacja wybitnego neurologa dziecięcego, prof. Alana Shewmona nie została przez sąd uwzględniona. Przedstawił on zeznania biegłych na temat licznych, udokumentowanych przypadków zdiagnozowania śmierci pnia mózgu u ludzi, którzy później wrócili do zdrowia. Pytany, czy istnieją wystarczające dowody na wiarygodną diagnozę śmierci w przypadku Archiego, prof. Shewmon odpowiedział: „absolutnie nie”.

Kto decyduje o życiu dziecka?

W tej sprawie po raz kolejny wybrzmiał kulturowy spór, w którym to państwo, a nie rodzice decydują o losie dziecka. „Myślę, że nasza struktura społeczna jest taka, że tam, gdzie dochodzi do sporu między obywatelami, a państwem, ostatecznie rozstrzyga sędzia, który jest niezależnym arbitrem” – powiedział w Radio 4 były sędzia Sądu Najwyższego, sir Mark Hedley, jeden z czołowych brytyjskich autorytetów w zakresie prawa rodzinnego.

Bez precedensu był pierwszy wyrok w sprawie Archiego. Sędzia Sądu Najwyższego (High Court) orzekła, że należy odłączyć chłopca od aparatury, gdyż „prawdopodobnie zmarł”. Uważa się, że jest to pierwszy przypadek, w którym ktoś został uznany martwy na podstawie prawdopodobieństwa, będącego wynikiem badania rezonansem magnetycznym.

Źródło: BBC/ KAI
Czytaj także