Były brytyjski premier Boris Johnson na łamach "Wall Street Journal" komentuje sytuację na Ukrainie oraz pozycje rosyjskiego prezydenta.
Putin wie, że nie może użyć broni nuklearnej ani innej broni masowego rażenia. Zna konsekwencje. Prawda jest taka, że to on boi się eskalacji – tłumaczy brytyjski polityk.
Johnson: Pomóżmy tym dzielnym Ukraińcom dokończyć robotę
Na łamach "WSJ" były premier wzywa też państwa Zachodu do intensyfikowania pomocy dla Kijowa.
Świat nie może ciągle patrzeć, jak Ukraińcy są terroryzowani rakietami i dronami. To moralna obrzydliwość, że miliony ludzi są pozostawione noc po nocy bez ogrzewania, światła lub wody – nie mówiąc już o ciągłym i masowym mordowaniu ludności cywilnej. A im dłużej Putin będzie dokonywał bezsensownych ataków, tym dłużej będzie również trwał globalny krwotok gospodarczy – przekonuje Johnson.
Pomóżmy tym dzielnym Ukraińcom dokończyć robotę, a im szybciej, tym lepiej – apeluje polityk.
Johnson ujawnia, co myślano w UE o wybuchu wojny
W listopadzie Johnson udzielił wywiadu dla CNN Portugal, w którym wrócił do wydarzeń sprzed 24 lutego, czyli rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Były brytyjski premier stwierdził, że państwa europejskie były podzielone, co do możliwości wybuchu wojny i jej skutków. Polityk ujawnił także szokujące postawy niektórych europejskich stolic.
Johnson podkreślił, że po wybuchu wojny państwa Unii Europejskiej zajęły jednoznaczne stanowisko wobec konfliktu na Ukrainie i obecnie udzielają Kijowowi "niezłomnego wsparcia". Jednak proukraińska postawa nie była tak powszechna w okresie przed rosyjską inwazją.
– Ta sprawa [wybuch wojny - przyp. red.] była ogromnym szokiem. Widzieliśmy gromadzenie się rosyjskich wojska na granicy z Ukrainą, ale różne kraje miały bardzo różne perspektywy – powiedział Johnson w rozmowie z CNN Portugal.
– Na początkowym etapie w Niemczech przeważał pogląd, że gdyby do tego doszło (do wybuchu wojny - red.), co byłoby katastrofą, byłoby lepiej, gdyby cała sprawa szybko się skończyła, a Ukraina upadła – stwierdził Johnson, powołując się na "wszelkiego rodzaju uzasadnione powody ekonomiczne" dla tego podejścia.
Czytaj też:
Scholz o Putinie: Nadal będę z nim rozmawiałCzytaj też:
"On doprowadzi do ostatecznego upadku Rosji"