Oczywiście Houellebecqa czyta się jak starego znajomego. Znajomego, który przecież dla nas był od zawsze silnym, choć czasem niewygodnym sojusznikiem. Jego tradycyjny bohater – niechluj, żałosny społeczny produkt kryzysu Europy, współczesne wcielenie „człowieka spod podłogi”, żenujące w swej prostracji, z rozpaczliwym uwielbieniem dla seksu i niechlujnej masowej konsumpcji, pozbawiony wyższych ambicji – był przecież wspaniałym wegetującym dowodem na ostateczny zmierzch kontynentalnego imperium, literacko wyśmienitym wcieleniem resentymentu, człowieczą retortą, w której miesiły się nienawiść do obcych, mizoginizm i przychylanie ucha dla prostych, dziarskich, wręcz faszystowskich recept na uzdrowienie społeczeństwa. (…)
I oto po filmowych ekscesach, które ugruntowały obraz autoironicznego pisarza-abnegata, przyszła powieść „Uległość”. Egzekucja dokonana w siedzibie obrzydliwego dość pisemka „Charlie Hebdo” w dniu rzucenia książki do księgarń, gdy okładkę pisma zdobiła karykatura Houellebecqa, wpłynęła bez wątpienia na marketingowy sukces, ugruntowując mniemanie, że oto autor napisał jakiś straszliwy antyislamski paszkwil.
![]()
Tymczasem przecież jest to rzecz o pokojowym przejęciu władzy we Francji w roku 2022 przez Bractwo Muzułmańskie – ugodowe, respektujące reguły demokracji stronnictwo funkcjonujące w sojuszu z socjalistami i antylepenowską prawicą. (…)
Opowieść o łagodnym, dobrotliwym islamie, początkowo kontrapunktowana podejrzeniami o dwulicowość tłustawego lidera Bractwa Muzułmańskiego, staje się później dominantą narracji. (…)
fot. East News
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
