Niedawne masowe molestowanie kobiet przez arabskich imigrantów (azylantów) w Kolonii i w innych dużych niemieckich miastach – fakt skrzętnie przemilczany przez kolejnych kilka dni przez „niezależne” niemieckie media – bardzo wyraźnie pokazuje mechanizm, który od kilkunastu lat w wydatny sposób przyczynia się do zdynamizowania procesu islamizacji największych krajów zachodniej Europy. Mechanizm napędzany ideologią politycznej poprawności czyniącą spustoszenie w umysłach zachodnich Europejczyków, która w swojej nienawiści do zachodniej cywilizacji wyrosłej z chrześcijaństwa znalazła wielkiego sojusznika w postaci napływającej do Europy wielkiej fali muzułmańskich imigrantów.
To prawda, że islam jest wewnętrznie podzielony (sunnici, szyici etc.), ale wszelkie jego odłamy łączy poczucie wyższości, by nie rzec – pogardy – wobec zachodniej cywilizacji, nie tylko w jej obecnej, mocno zdegenerowanej postaci.
Takie stanowisko doskonale współgra z rozmaitymi „politpoprawnymi” kierunkami we współczesnej, salonowej filozofii politycznej – od „studiów afroamerykanistycznych” na amerykańskich uniwersytetach, których adepci już w latach 80. ubiegłego wieku odkryli, że wszyscy faraonowie egipscy iHomer byli Murzynami, do modnych na francuskich i niemieckich uczelniach studiów nad „neokolonializmem”. Do tego dochodzi ideologia wielokulturowości, która już dawno wyszła poza obręb uczelnianych campusów i stała się oficjalną ideologią państwową „wiodących demokracji” po obu stronach Atlantyku.(...)