"Stuhrowie wybrali rolę ikon pogardy, zdradzonych przez ciemnotę"

"Stuhrowie wybrali rolę ikon pogardy, zdradzonych przez ciemnotę"

Dodano: 
Rafał A. Ziemkiewicz
Rafał A. Ziemkiewicz Źródło:PAP / Arek Markowicz
Publicysta Rafał Ziemkiewicz zachęca do lektury najnowszego numeru tygodnika "Do Rzeczy".
– Krakowski międzywojenny prawnik i działacz narodowo-demokratyczny Oskar Stuhr mógłby do dziś być wspominany i czczony jako wspaniały przykład tego, że "polskość to przedziwna, straszliwa siła duchowa", która sprawia, że Polakiem może się stać ktoś, kto nie ma w sobie ani kropli polskiej krwi – jak powiadał poeta Jarosław Marek Rymkiewicz. Oskar Stuhr był synem Austriaków, którzy przenieśli się "za biznesem" do cesarsko-królewskiego Krakowa. Zaangażował się w działalność patriotyczną, bronił w procesach politycznych działaczy narodowych (...). Dlaczego o nim dziś nie pamiętamy? Dlatego, że jego dorobek został przykryty całkowicie w oczach społeczeństwa działalnością jego wnuka i prawnuka, którzy się z dziadka za bardzo nie cieszą. Mowa o Jerzym i Macieju Stuhrach, którzy świadomie wybrali rolę antypisowskich celebrytów. Rolę ikon pogardy elity antyinteligenckiej, która czuje się zdradzona przez ciemnotę, która jej nie posłuchała. Upadek rodu Stuhrów – to okładkowy temat nowego numeru tygodnika "Do Rzeczy" – zachęca do lektury swojego tekstu Rafał Ziemkiewicz.

Na łamach "Do Rzeczy" również:

Powraca teza, że im dłużej ten konflikt będzie trwać, tym większe staje się prawdopodobieństwo niekontrolowanej eskalacji. Literalne stosowanie tej zasady to wspaniały prezent dla wszelkiej maści agresorów. Nie dziwię się, że jacyś dyplomaci rosyjscy w kuluarach międzynarodowych gremiów mogą snuć narrację: "Skończmy tę wojnę, bo stracimy nad nią kontrolę". Takie rozwiązanie premiuje kogoś, kto najpierw zabiera cudze ziemie, a potem chce się targować – zauważa Piotr Semka w artykule "Polityka dla dorosłych".

Sto lat temu nie było jeszcze naftowych szejków i postsowieckich oligarchów, artyści lgnęli więc do bogatych Amerykanów – pisze Wiesław Chełminiak w tekście "Anarchistka z Pałacu Lwów".

Francja nie jest już błogim krajem, którego obraz znamy z filmów z lat 70. Problem z przestępczością jest tak wielki, że policja, która powinna chronić ludzi, sama prosi o ochronę wojsko – ostrzega Wojciech Golonka w artykule "Kronika zdziczenia Francji".

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także