Żenua
Jednym z przypadków takiej woli odroczenia bilansu pandemii jest chęć wykazania się, czyli zamiany kosztownego błędu zakupu szczepionek po siedem sztuk na głowę, i to jeszcze wczasach, kiedy o żadnym wariantowaniu szczepionek pod wirusa nie było mowy (mieliśmy siedem sztuk na głowę dwudawkowej szczepionki). Sprawa się wydała i zaczęły fruwać w powietrzu (w powietrzu, bo media mamy broniące mainstreamu) niewygodne pytania. Trzeba było coś zrobić. Minister Niedzielski dokonał wolty. Ogłosił, że będzie się opierał pazernemu Pfizerowi i nie przyjmie żadnej szczepionki. Jednocześnie, czego większość z nas nie skojarzyła, kupił 508 tys. szczepionek dla maluchów od szóstego miesiąca życia, z czego zeszło ok. 0,8 proc. W ten sposób utopiliśmy dodatkowe ponad 100 mln zł w szczepionkach, z których nikt nie skorzystał. Ten pierwszy ruch – stawiania się na pokaz – nie bardzo wypalił, a więc minister ostatnio wzmocnił go listem otwartym do Pfizera, apelując do niego, by koncern odpuścił, ba – skarżąc się akcjonariuszom, że odmowa będzie rzutowała na wizerunek firmy i że odpowiedzialny biznes polega również na zrównoważonych zyskach. Było to dość żenujące, gdyż minister Niedzielski sam kwestionował własne zapisy, pod którymi się podpisał. Jako force majeure podał (poważnie!), że nastąpiła u nas siła wyższa w postaci milionów migrantów wojennych. Ale taki argument to pułapka, bo z tego powodu powinniśmy zamówić więcej szczepionek, bo nawiedził nas naród kompletnie niezaszczepiony.
Są jednak dwie logiki – formalna i covidowa. Pfizer odpowiedział poprzez łamy „Gazety Wyborczej”, żeby się minister, delikatnie mówiąc, napił wody. Minister zaczął ten spór publicznie, a więc Pfizer zakpił sobie z niego też publicznie. Po pierwsze, takie mamy zapisy w umowie – zaprenumerowaliście szczepionki do 2024 r. i ta sprzedaż została zaliczona do przyszłych zysków koncernu oraz rzutuje na wycenę jego akcji. A więc skarżenie się ministra do udziałowców, że kierownictwo nie chce zmniejszyć sobie zysku, jest gadaniem ze ślepym o kolorach. I z tego też podśmiewuje się Pfizer w odpowiedzi. Na koniec firma się dziwi, że wyciekają do publiczności szczegóły podobno tajnych negocjacji, co w biznesie nie jest już błędem, ale zbrodnią. Czemu minister to robi? Ano z dwóch powodów: nakupienie szczepionek bez sensu, straty wielomiliardowe to słaby fakt przed wyborami. Wdodatku minister sam kandyduje z Poznania i będzie tę sprawę chciał załatwić, choćby i PR-owo, bez efektów, ale żeby wyszło, że się stara. Awięc z różnych powodów, głównie przedwyborczych, będziemy mieli teraz serię tłumaczeń, że chciano dobrze, awyszło jak zwykle. Wtym tekście prześledzimy, z czego trzeba by się potłumaczyć, a jak to będzie – to zobaczymy. Na razie rządzi narracja przygotowawcza – na początku nikt nie wiedział, wszyscy się bali i niech pierwszy rzuci strzykawką ten, który się nie bał. Nabroiliśmy, fakt, ale wszędzie na świecie improwizowali. Jaki jest więc bilans polskiej pandemii?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.