Ostatnia seria zamachów terrorystycznych w Niemczech, a właściwie sposób reakcji na nie prezentowany przez prominentnych przedstawicieli władz niemieckich i mediów „głównego nurtu”, po raz kolejny pokazały, że nad Renem nie tylko mamy do czynienia z rosnącą agresją muzułmańskich migrantów wobec społeczeństwa – gospodarza. Coraz wyraźniejszy jest również rozziew między tym, co widzą i odczuwają tzw. zwyczajni Niemcy, a tym, co widzą (a raczej czego nie widzą) obóz władzy, czyli aktualnie rządząca koalicja (CDU/CSU-SPD), oraz medialny mainstream.
(...)
„Zamilczaniu na śmierć” towarzyszy zazwyczaj uśmiercanie cywilne tych, którzy wskazują, że coś jest nie tak z polityką akulturacji do społeczeństwa niemieckiego muzułmańskich imigrantów. Tutaj na podorędziu jest rozbudowywana ideologia politycznej poprawności i usankcjonowana przez prawo państwowe walka z „mową nienawiści”. Pod ten paragraf podpaść można bardzo łatwo, kwestionując choćby dogmat o islamie jako „religii pokoju”.
(...)
Czy więc w kraju filozofów zaniknął zupełnie zdrowy rozsądek? Z pewnością nie i świadczy o tym fakt rosnącej popularności książek, które wbrew oficjalnej wykładni nie tylko kwestionują tezę, że „islam przynależy do Niemiec”, lecz także że stanowi dla nich, dla ich bezpieczeństwa
najpoważniejsze zagrożenie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.