Wchodzę do Internetu, otwieram stronę jednego z najbardziej popularnych portali w Polsce. Wita mnie duże zdjęcie budynku kościelnego i zapowiedź rozmowy z architektami o tym, jak koszmarne są budowane w Polsce kościoły. Okazuje się, że dziś ich wznoszenie to po prostu obciach, że nikt ich nie chce i nie potrzebuje. Zamiast nich znacznie lepiej byłoby przecież budować szpitale, przedszkola, a choćby i baseny. Kilka dni później na tym samym portalu natykam się na informację o tym, że w najbiedniejszym kraju Unii buduje się najwięcej kościołów. Skojarzenie jest oczywiste. Pobożność łączy się z biedą i niedorozwojem. Od razu czytelników pocieszę: chodziło o Rumunię, nie o Polskę.
To nie wyjątek. Portal, którego nazwę pominę, może tylko w bardziej wyrazistej formie pokazuje coraz powszechniejsze zjawisko. Informacji z życia Kościoła jest w polskich mediach sporo, ale na ogół utrzymane są w podobnym, negatywnym, czasem wręcz paszkwilanckim tonie. Księża po pierwsze mają być chciwi i zachłanni. Nie pamiętam już, jak często czytałem o tym, ile to rzekomo kosztują chrzest, ślub, Pierwsza Komunia czy pogrzeb. Przy czym zawsze wszystko kosztuje za dużo, a pozbawieni skrupułów urzędnicy w sutannach nie dają się ubłagać i dążą twardo do swego.
Po drugie księża, z wyjątkiem Ojca Świętego Franciszka, łasi są na dobra tego świata, a szczególnie na samochody. Rozbijają się audi, porsche, bmw. To biskupi i czasem proboszczowie; bogactwo zwykłych przejawia się w posiadaniu volkswagenów i skód.
Po trzecie księża są niewrażliwi. Nie zajmują się problemami zwykłych ludzi. Nie pochylają się z troską, nie współczują. Może z wyjątkiem ks. Lemańskiego, który słucha wiernych i okazuje miłość bliźniemu – reszta albo drży ze strachu przed zwierzchnikami, albo korzysta ze swej władzy i zamyka usta wiernym.
Po czwarte wreszcie księża albo są, albo przynajmniej mogą być pedofilami. Chociaż statystycznie rzecz biorąc, tego typu obrzydliwe naruszenia prawa zdarzają się wśród kleru rzadziej niż w innych grupach mających do czynienia z młodzieżą, to właśnie księża uchodzą za potencjalnych sprawców. Każde doniesienie, mniej lub bardziej wiarygodne, na temat możliwej pedofilii przedstawicieli Kościoła błyskawicznie trafia na pierwsze miejsca portali. Słowa każdej ich rzeczywistej lub domniemanej ofiary przyjmowane są niczym objawienie. I zawsze ten sam podprogowy przekaz, który ma wbić odbiorcy do głowy, że sutanna i perwersja to coś pokrewnego.
Mało kto pyta, jak to możliwe, że ten sam Kościół, którego istnienie przedstawiane jest jako prawdziwy dopust boży i na którym nikt nie zostawia suchej nitki, ma cieszyć się wielkimi wpływami i dysponować gigantyczną potęgą. Mało kto, obawiam się, dostrzega ten współczesny matriks. Jedynym, co mnie uderza, jest to, że jego stworzenie było tak łatwe.