Już we wtorek Amerykanie wybiorą 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Chociaż przez kilka miesięcy Hillary Clinton wyraźnie prowadziła w ogólnokrajowych sondażach, to w ciągu ostatnich kilkunastu dni jej przewagamocno stopniała.
Dyrektor FBI James Comey niespodziewanie ogłosił bowiem, że kierowana przez niego agencja wznawia dochodzenie w sprawie używania przez Clinton prywatnego serwera pocztowego do celów służbowych, gdy w latach 2009–2013 piastowała urząd szefowej amerykańskiej dyplomacji.
Niczym w tanim thrillerze agenci wpadli na nowy trop, badając seksskandal rozwijający się wokół męża asystentki Hillary, Humy Abedin, byłego kongresmena Anthony’ego Weinera. Szef FBI chcąc nie chcąc, musiał więc wznowić dochodzenie. I znalazł się w ogniu krytyki Partii Demokratycznej. Za odwagę gorąco chwalił go z kolei Donald Trump. – Korupcja Hillary Clinton jest tak wielka, że nigdy przedtem czegoś takiego nie widzieliśmy. Nie możemy pozwolić, aby przeniosła ona do Gabinetu Owalnego swoje kryminalne intrygi – podkreślał republikanin. Przekonywał, że skandal związany z e-mailami Clinton to „afera większa niż Watergate”. Według sondażu serwisu Politico podobnie uważa 45 proc. Amerykanów (w tym ośmiu na 10 republikańskich wyborców). 61 proc. pytanych obawia się zaś, że gdyby Hillary jednak wygrała, to skandal z jej e-mailami może ciążyć jej administracji.
W zeszłym tygodniu kandydat republikanów – pierwszy raz od maja – wysunął się na prowadzenie w niektórych ogólnokrajowych sondażach. Według „The Washington Post” prowadził 46 do 45 proc., ale już według badania „Los Angeles Times” wygrywał z Clinton 47 do 43 proc.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.