Nie ma wątpliwości, że raport ws. McCarricka jest fascynującym źródłem dokumentów watykańskich. Dokumentów wydobytych i połączonych w ciąg zdarzeń przypominających thriller. I to niezależnie od tego – a wiele na to wskazuje – że jest on nie tyle pokazaniem całej prawdy, ile raczej watykańską „grą w grze”. Na przykład w obronie Franciszka, a przeciw abp. Vigano, pośrednio przeciw Janowi Pawłowi II i Benedyktowi XVI. Jeśli jednak ktoś jest ciekaw niespójności, które udało się w raporcie znaleźć publicystom, to łatwo do nich dotrzeć. Sam chciałbym zwrócić uwagę na wątek poruszony na portalu magazynu „Crisis”. Ukazała się tam ciekawa analiza jednego tylko przypisu z raportu. Autorką tekstu jest Elizabeth Yore, specjalistka od prawa międzynarodowego. Yore stawia pytanie warte rozważenia i wręcz narzucające się po lekturze wspomnianego przypisu. Czy Theodore McCarrick był rosyjskim szpiegiem?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.