Gdzie miliardy na zbrojenia?
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Gdzie miliardy na zbrojenia?

Dodano: 
Antoni Macierewicz, szef MON
Antoni Macierewicz, szef MON Źródło: Flickr/Kancelaria Premiera/Domena Publiczna
Myślę, że warto byłoby usłyszeć od rządzących, czy aby na pewno mamy pieniądze potrzebne na uzbrojenie polskiej armii. A jeśli tak, to gdzie one są?

Gdzie są pieniądze na od dawna niezbędne naszym żołnierzom – i nam wszystkim w przypadku ataku na Polskę – śmigłowce, nieważne, jakiej marki albo jakich marek: Caracal, Black Hawk, AW-149 itd.? I na ile śmigłowców ich nam wystarczy, bo na razie mówi się o 16 maszynach w tym roku, może już w marcu, a kilka lat temu mowa była o 70, a potem 50? Gdzie są pieniądze na tak potrzebne systemy przeciwrakietowe, które mają współtworzyć tarczę nad Polską, i znów mniejsza o to, przez którą firmę wyprodukowane: systemy Patriot czy MEADS lub jakiś jeszcze inny?

Gdzie są pieniądze na okręty dla Marynarki Wojennej, która jest już niemal całkowicie bezbronna, a wraz z nią my – wszyscy Polacy? Gdzie są pieniądze na drony i inne typy broni, bez których system obrony naszego państwa pozostaje więcej niż iluzoryczny, nawet jeśli zaczęli nas wspierać nasi oddani sojusznicy z armii NATO?

Mam nadzieję, że nie jest tak, iż pieniądze te znowu – jak niejeden raz wcześniej – zostały przejedzone i dalej są przejadane? (A nie chodzi tu o jakieś drobne, lecz o ciężkie miliardy złotych; tylko na śmigłowce mieliśmy – mamy? – wydać ponad 13 mld zł). I zamiast na zakupy dla polskiej armii nadal są przeznaczane na inne cele? Na cele z całą pewnością niezmiernie ważne, lecz czy może być coś ważniejszego i pilniejszego od uzbrojenia polskiego wojska w sytuacji narastającego zagrożenia agresją ze strony Rosji? Czy w takiej sytuacji zdecydowanie na drugi plan, i to natychmiast, nie powinny zejść wydatki na podwyżki emerytur, wszelkiego rodzaju zasiłków dla dzieci i bezrobotnych, uposażeń dla posłów, pensji dla nauczycieli i urzędników oraz wszystkich innych potrzebujących?

A jeśli rządzący politycy twierdzą, że wydatki na uzbrojenie armii nie są zagrożone, że te pieniądze gdzieś tam – w zakamarkach kasy państwa – czekają na wydanie, to dlaczego one tam czekają, a nasza armia nadal nie jest odpowiednio uzbrojona? Dlaczego mijają miesiąc za miesiącem i rok za rokiem, a niezbędnych wojskowym śmigłowców – w odpowiedniej liczbie – wciąż brak i niebardzo wiadomo, jakie i kiedy zostaną żołnierzom dostarczone? Dlaczego wciąż nic pewnego nie wiadomo o systemie obrony przeciwrakietowej i wielu innych rodzajach broni?

Inaczej mówiąc: Kiedy wreszcie polska armia zacznie przypominać tę, którą mieć powinniśmy od dawna, a przestanie przypominać wojsko polskie z września 1939 r. – „silne, zwarte i gotowe”? A nie da się tego osiągnąć bez zrealizowania zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że Polska będzie wydawać na obronność 3 proc. PKB. Co najmniej 3 proc. PKB. I to nie w 2222 r., ale w 2018 r.

Artykuł został opublikowany w 8/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także