Pomarańczowy krasnal z kwiatkiem w dłoni, którego w latach 80. ubiegłego wieku Waldemar Fydrych „Major” malował na wrocławskich murach, to tylko kilka prostych kresek oraz jeden charakterystyczny element, a właściwie jego brak: krasnal autorstwa Fydrycha jest bez brody. Tę natomiast – i to bardzo długą – ma spór władz Wrocławia z przywódcą legendarnej Pomarańczowej Alternatywy, która swo- imi happeningami ośmieszała komunę. Walka o krasnala zaczęła się dekadę temu, a jej zwieńczeniem był trwający trzy lata proces sądowy. Jeśli ostateczny werdykt skończy się po myśli Fydrycha, wrocławscy podatnicy zapłacą za lekkomyślność urzędników górę pieniędzy. (...)
– A mogło skończyć się na jakichś 200 tys. zł, o wizerunkowym wstydzie na całą Polskę nie wspominając – twierdzi Krzysztof Grzelczyk, były wojewoda dolnośląski, który w 2004 r. był szefem Biura Współpracy z Zagranicą wrocławskiego urzędu miejskiego.
– Miałem dogadać się jak kolega z kolegą i przyniosłem prezydentowi Dutkiewiczowi taką ugodę na papierze – wspomina Grzelczyk. O ile pamiętam, za 200 tys. zł „Major” przekazywał władzom Wrocławia wszelkie prawa do swojego krasnala. – To kwota, która nie powalała budżetu miasta na kolana. Po jakimś czasie się dowiedziałem, że ugody nie będzie, ale powodów nie poznałem. (...)