Esej „Ósmy dzień Teatru” Jacka Zembrzuskiego może stać się zapłonem wielkiej rozmowy o polskim niepokornym inteligencie, który pobłądził i pyta o sens swojego buntu.
Może to naprawdę najbardziej stosowna publikacja na 50-lecie Teatru Ósmego Dnia? Nie starannie opracowany album z pięknymi fotografiami i laurkami na cześć artystów, nie solidna monografia z przypisami i kalendarium, ale właśnie to, co własnym sumptem wydał Jacek Zembrzuski – drapieżny esej, w zasadzie skowyt zawiedzionego kochanka, lament za utraconą miłością, która go zdradziła, która go rozczarowała, która okazała się niegodna uczucia. (...)