Ziemkiewicz: Jak salon zareagował na propozycję Jacka Żakowskiego?
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Ziemkiewicz: Jak salon zareagował na propozycję Jacka Żakowskiego?

Dodano: 
Publicysta Jacek Żakowski
Publicysta Jacek Żakowski Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Pijane zwycięstwem salony nie rozumieją, że demokracja nie pozwala na całkowite zniszczenie politycznego przeciwnika.

"Wojnę łatwo zacząć, trudno skończyć". Ta stara i powszechnie znana prawda dopadła właśnie, najzupełniej nieoczekiwanie, Jacka Żakowskiego. To, że akurat właśnie jego, nadaje historii wymiar groteskowy: mówimy przecież o jednym z najbardziej zagorzałych – by nie rzec wręcz histerycznych – wrogów PiS. O publicyście, który w oskarżeniach wobec Jarosława Kaczyńskiego przelicytował wszystkich radykałów, ogłaszając go "ludobójcą", i który snując opowieść, że "PiS zamordował co najmniej sto tysięcy Polaków", zastrzegał, iż "nie jest to żadna metafora ani przesada". Skoro ktoś taki stał się dla własnego obozu "pisowcem", to znaczy, że w lewicowo-liberalnej sekcie nikt dzisiaj nie może czuć się bezpieczny.

"Do tej pory uważałam że Żakowski jest V kolumną PiS, teraz okazuje się że jest rzecznikiem interesów PiS" – napisała w mediach społecznościowych Hanna Gronkiewicz-Waltz, a Leszek Miller, przypominając dawną, niefortunną wypowiedź Żakowskiego, że "KOD powinien być polskim Hamasem", zasugerował mu "ośmieszanie" obozu lewicowo-liberalnego. "Wsiedli" na Żakowskiego coraz bardziej nierozdzielni w Internecie Roman Giertych i Tomasz Lis, antypisowska prokurator Wrzosek, redaktorzy Madajczak z TOK FM i Łazarewicz z Wirtualnej Polski – by wymienić tylko niektórych spośród tych „z nazwiskami”. Tłuszczy rzucających błotem i obelgami rezerwowanymi dotąd wyłącznie dla „pisiorów” nie warto nawet liczyć – i zresztą nie sposób.

JEDNO PYTANIE

Wszystko za sprawą jednego pytania, które pozwolił sobie publicznie wypowiedzieć Żakowski podczas zorganizowanej w Agorze debaty "Media publiczne a demokracja w Polsce dzisiaj": "Czy jesteśmy gotowi pomyśleć o tym, że…". Że co? Konkretnie pytanie dotyczyło, zgodnie z tematem debaty, podzielenia się mediami państwowymi z PiS, na wzór – tego przykładu użył Żakowski – Włoch, gdzie jeden program telewizyjny z założenia realizuje linię "lewicową", drugi "prawicową", a trzeci "liberalną". "Jeżeli nie, to oni po dojściu do władzy, a to się stanie, zabiorą sobie znowu wszystko" – zakończył Żakowski. I te słowa wzbudziły jeszcze większą furię niż sama propozycja pozostawienia pod kontrolą PiS jednego z programów TVP, np. "Dwójki".

Artykuł został opublikowany w 50/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także