Niemoc na kółkach
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Niemoc na kółkach

Dodano: 
Robert N. "Frog"
Robert N. "Frog" Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Sąd ostatecznie uniewinnił „Froga” za wyścigi po polskich drogach. Z kolei podejrzany o dramatyczny wypadek Sebastian M., którego ścigano aż do Dubaju, zniknął z radarów prokuratury. W jednej sprawie słabe okazało się polskie prawo, w drugiej – organa ścigania.

Obie te sprawy wstrząsnęły opinią publiczną w Polsce. Pierwsza już prawie 10 lat temu. Dziennikarze pokazali, że w serwisie YouTube sławę zdobywa niejaki "Frog". A zdobywa ją, pokazując, jak drogim bmw rozpędza się po miejskich ulicach do gigantycznych prędkości. Na publicznej drodze z innymi jeździ tak, jakby brał udział w komputerowej grze.

Zdanie policji było proste. Robert N. publikował nagrania ze swoich przejażdżek w 2014 r., więc sam gromadził na siebie dowody. Zostały zabezpieczone, sprawa trafiła do sądu. Prokuratura nie chciała, by skończyło się na mandacie, więc zaryzykowała zarzut sprowadzenia zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym, za co grozi już więzienie.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uniewinnił jednak od razu Roberta N. w sprawie szalonej jazdy w Warszawie. To wówczas padły kuriozalne słowa sędzi, która powołała się na opinię biegłych, którzy uznali, że "Frog" nie zagrażał spowodowaniem katastrofy w ruchu lądowym, „ponieważ pomimo brawurowej jazdy, poruszając się z dużą prędkością i powodując dezorganizację na drodze, oskarżony w krytycznym czasie panował nad swoim pojazdem”. To było – nie pierwsze zresztą w wykonaniu polskich biegłych sądowych zajmujących się rekonstrukcjami wypadku – splunięcie opinii publicznej w twarz.

Artykuł został opublikowany w 3/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także