Każdy, kto twierdzi, że Polska powinna zachować neutralność w sprawie agresji rosyjskiej na Ukrainę, de facto pomaga Kremlowi. Niezależnie od motywacji w każdym takim przypadku jest albo pożytecznym idiotą, albo poputczikiem, albo agentem wpływu, albo zwykłym zdrajcą. Mocne słowa. Tak, bo sytuacja międzynarodowa zmieniła się w sposób dramatyczny. Zerwane zostały traktaty, naruszone granice. W bezpośrednim sąsiedztwie Polski. Na dodatek wiadomo, że Krym i Donbas to początek, a nie koniec drogi, na którą weszła putinowska Rosja.
Neutralności od Anglii domagał się Adolf Hitler, gdy w 1939 r. najeżdżał Polskę. Zwykła rzecz, że agresor tego oczekuje. Niestety, częste jest też to, że agresorzy znajdują w innych krajach ludzi, którzy powtarzają ich propagandowe tezy. Jednak dlaczego Rosja znajduje poputczików w Polsce, skoro wiadomo, jak wpłynęła na naszą wolność w czasie ostatnich 300 lat? Tak, dokładnie tyle, bo to głównie przez Rosję traciliśmy suwerenność. Skądinąd największy problem zaczął się wtedy, gdy pod moskiewskie panowanie dostał się basen Dniepru z Kijowem i centralną Ukrainą włącznie. (…)