nr 24.: konserwatywny bunt młodych

nr 24.: konserwatywny bunt młodych

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Władza i sprzyjające jej media przestraszyły się nastolatki z Gorzowa, która publicznie nazwała premiera zdrajcą. Przerażenie jest tym większe, że duża część pokolenia, które właśnie wchodzi w dorosłe życie, odrzuca porządek III RP. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – konserwatywny bunt młodych.

Ponadto w nowym „Do Rzeczy” Przemysław Wipler o tajemnicy sukcesu i programie Kongresu Nowej Prawicy, Piotr Semka o tym, jak prawica odpuściła 4 czerwca, Marek Jurek o tym, że Europa potrzebuje zmian, a Waldemar Łysiak o przedmieszkowej historii Polski.

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego pokazały to dobitnie. Zmieceni zostali przebierańcy z Twojego Ruchu, za to w siłę polityczną urósł Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego, który – jako zdefiniowana choroba wieku dziecięcego – zdobył największe poparcie w kategorii wiekowej 18–25 lat. Drugą siłą jest dla nich PiS, który popiera ponad 21 proc. młodych wyborców. Dopiero trzecie miejsce zajmuje PO – pisze na łamach „Do Rzeczy” Jakub Kowalski. I dodaje, że mainstreamowi to nie w smak. Pokazał to casus Marii Sokołowskiej, słynnej już nastolatki z II LO w Gorzowie Wielkopolskim, która zapytała Donalda Tuska wprost, dlaczego udaje patriotę, a jest zdrajcą Polski. Nie przyjęła też kwiatów przyniesionych na powtórne spotkanie z premierem. Wygląda na to, że w Polsce do głosu dochodzi nowe pokolenie. Pokolenie rozumiane nie tylko metrykalnie, ale także światopoglądowo. Ich konserwatywna wizja świata to kolejny przejaw buntu młodych. Nawet nie przeciw tej władzy, ale przeciw Polsce w obecnym kształcie – jakże gorzka refleksja na 25-lecie wolności – zauważa publicysta „Do Rzeczy”.

Wyniki wyborów wśród młodych wyborców komentuje także Rafał A. Ziemkiewicz. Młodzi Polacy czują się pokoleniem Polsce niepotrzebnym. Emigracji nie postrzegają tak jak pokolenie poprzednie jako realizacji zamierzeń, ale jako przymus. To oczywiście sprzyja odrzuceniu oficjalnego, lukrowanego obrazu rzeczywistości – pisze w najnowszym wydaniu „Do Rzeczy”. Kolejne sondaże pokazują, że najbardziej krytycznie oceniają rząd, premiera i prezydenta ludzie poniżej 24. roku życia. Wbrew samo uspokajającej narracji władzy i salonów nie jest to frustracja wywołana kryzysem (choć, oficjalnie, kryzys przecież Polskę ominął), która minie sama z siebie dzięki wzrostowi gospodarczemu. Jeszcze przed odczuwalnym kryzysem (…) badanie fundacji Energia dla Europy pokazało, że w grupie wiekowej poniżej 20 lat poglądy „zdecydowanie prawicowe” i „raczej prawicowe” deklaruje ponad 40 proc. ankietowanych, podczas gdy „zdecydowanie lewicowe” i „raczej lewicowe” – mniej niż 15 proc. – pisze Ziemkiewicz. I dodaje, że można się spierać, jak rozumiane są w Polsce te deklaracje, ale nie ulega wątpliwości, że „prawicowość” oznacza kontestację Okrągłego Stołu i ustanowionych przy nim hierarchii. W oczach młodego Polaka III RP jest państwem starych cwaniaków, którzy porozstawiali się nawzajem we wszystkich instytucjach, radach i zarządach, łupią publiczne oraz unijne pieniądze i nie dają szansy nikomu poza swoim własnym potomstwem – konkluduje Ziemkiewicz. O buncie młodych – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” również o tajemnicy sukcesu Janusza Korwin-Mikkego – tym razem w rozmowie z Piotrem Gursztynem opowiada Przemysław Wipler, poseł Kongresu Nowej Prawicy. Ja sam jestem przekonany, że gdybyśmy bardziej skupili się na kwestiach podatkowych, gospodarczych, państwowych, mielibyśmy nie siedem, ale 17 proc. poparcia. I bylibyśmy formacją, która za rok będzie współtworzyć rząd. Sądzę, że tak czy owak tak będzie – mówi Wipler. - Inni nasi konkurenci, którzy mieli bardzo zbliżony program, ale byli całkowicie bezbarwni, zupełnie się nie przebili. Czy lider KNP ma wady? - Miesza ostrą publicystykę z bieżącą działalnością polityczną. Jest jednak przede wszystkim charyzmatycznym przywódcą i mówcą. (…) Bardzo ceni sobie bycie niepoprawnym politycznie. Jest to dla niego ważniejsze niż ewentualne straty polityczne – podkreśla Wipler. I dodaje, że często ostre czy kontrowersyjne wypowiedzi prowokują dziennikarze. Jak na przykład Monika Olejnik, która w „Kropce nad i” pytała JKM o Hitlera. Innych gości o to nie pyta, bo byłoby to pytanie „od czapy”. Pewnie, że dużo łatwiej rozmawiać z J.K.-M. o tym, niż pytać go o to, dlaczego chce zlikwidować ZUS, dlaczego chce obniżyć i uprościć podatki, dlaczego chce redukcji kadry urzędniczej o co najmniej 30 proc. To są tematy dużo mniej atrakcyjne dla dziennikarzy, bo to nasze mocne strony – mówi Wipler. Rozmowa z posłem Kongresu Nowej Prawicy – w „Do Rzeczy”.  

W tygodniku także o obchodach rocznicy 4 czerwca. Trzydniowe świętowanie rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów pokazało, że ekipa Donalda Tuska do perfekcji opanowała sztukę politycznego PR. Rywale Platformy mogli jedynie oglądać ten spektakl z zazdrością. Nie pokusili się o stworzenie własnej narracji. To, że 25. rocznica wyborów 1989 r. może być dobrą okazją do radosnego świętowania, wiedzieli od lat wszyscy. A jednak wcześniejsze obchody były blade, ledwie zauważalne i miały charakter kombatanckich wieczorynek. Co się stało w tym roku? W tym roku Tusk miał już wszystkie atuty w garści – nabrał wprawy w organizowaniu dużych eventów z udziałem przywódców Europy, nauczył się dbać o ambicje Bronisława Komorowskiego, miał za sobą poparcie Adama Michnika i postawionego znów na piedestale Lecha Wałęsy. Wisienką na tym torcie – a raczej dorodną wiśnią – był przyjazd na uroczystości Baracka Obamy. To nadało obchodom rangę politycznej imprezy pierwszej klasy – pisze w „Do Rzeczy” Piotr Semka. A co na to wszystko prawica? Najwyraźniej nie nadąża za giętkością Platformy. Na tegoroczny 4 czerwca nie miała żadnego własnego pomysłu. Jeśli nie ma się możliwości zrobienia megashow z Obamą, to trzeba postawić na „spontan”. Choćby zorganizować koncert dla tych, którzy 25 lat temu pokazali Jaruzelskiemu gest Kozakiewicza. Młodzi kupiliby to chętniej niż tyrady celebrytów żyjących dobrze z PO o tym, jak Polska zmieniła się w porównaniu z PRL – ocenia publicysta „Do Rzeczy”.

W „Do Rzeczy” również rozmowa z Markiem Jurkiem, prezesem Prawicy Rzeczpospolitej, który z list Prawa i Sprawiedliwości zdobył mandat w Parlamencie Europejskim. Jurek podkreśla, że w interesie Polski jest zmiana Europy, a nie rozpad współpracy. Albo my będziemy zmieniać Europę, albo zachodnioeuropejska lewica zmieni nas. Jesteśmy szóstym krajem Unii Europejskiej i największym w Europie Środkowej. Nie możemy bezwolnie dryfować, musimy kształtować Europę, więc również przeciwstawiać się tendencjom, które ją niszczą – mówi lider Prawicy RP w rozmowie z Kamilą Baranowską. Rozmowa z Markiem Jurkiem – w „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” także Waldemar Łysiak i jego nowa książka, która właśnie trafiła do sprzedaży. Jej treścią jest polska mitologia przedchrześcijańska, obejmująca panowanie czternastu królów (od Lecha I do Siemomysła). Autor przedstawia życiorysy tych władców, ozdobione bardzo bogatą ikonografią „portretową” ze źródeł głównie zachodnioeuropejskich. Wstęp autora i fragmenty „Polaków dziejów bajecznych” – w tym tygodniu w „Do Rzeczy”.

Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 9 czerwca 2014. E-wydanie będzie dostępne u dystrybutorów prasy elektronicznej. Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka, Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary Gmyz, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.

Czytaj także