Jarosław Kaczyński „Do Rzeczy: nie porównuję się do Piłsudskiego

Jarosław Kaczyński „Do Rzeczy: nie porównuję się do Piłsudskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie porównuję się do marszałka Piłsudskiego. Warto jednak pamiętać, że dla niego Sulejówek to była niezbyt długa przerwa, a potem było jeszcze dziewięć lat rządów. Ja skończyłem 66 lat, ale nie będę zdradzał swoich planów na polityczną przyszłość. Na pewno jednak nie będę stawiał swoich ambicji ponad to, co w tej chwili jest najważniejsze – mówi Jarosław Kaczyński. Na łamach najnowszego wydania tygodnika „Do Rzeczy” – wywiad z liderem Prawa i Sprawiedliwości.

Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: czy Beata Szydło będzie prawdziwym liderem PiS, Platforma łapie oddech, kto i kogo będzie monitorować, czyli Semka o Obserwatorium Debaty Publicznej, czy naprotechnologia może być alternatywą dla in vitro oraz męskie koszule bez tajemnic.

W tej chwili najważniejsza jest dobra zmiana w Polsce, czyli odsunięcie od władzy tej grupy, której prawdziwe oblicze ujawniła afera taśmowa – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy” Jarosław Kaczyński. I dodaje - Taśmy nie były dla mnie żadnym zaskoczeniem. Od początku byłem przekonany, że ten układ rządzący brzydko pachnie. Podkreśla, że jeśli wymiar sprawiedliwości nie będzie w stanie wyjaśnić sprawy taśm, to będzie to zadanie dla komisji śledczej. W końcu komisję śledczą powołuje się właśnie wtedy, kiedy powołane do zbadania sprawy instytucje nie są w stanie poradzić sobie z danym śledztwem – mówi. Krytycznie wypowiada się też o wprowadzanej właśnie reformie sądownictwa. Znowelizowany kodeks to ogromny prezent dla środowisk przestępczych, szczególnie tych bogatych i dobrze zorganizowanych. Wcale nie skróci postępowania karnego, jak się zapewnia. Wręcz przeciwnie. (…) Kompletnie nie liczy się z realiami, także tymi infrastrukturalnymi, naszego wymiaru sprawiedliwości – podkreśla prezes Prawa i Sprawiedliwości. Cała rozmowa – na łamach najnowszego wydania tygodnika „Do Rzeczy”.  

W „Do Rzeczy” również o kandydatce PiS na premiera. Dotąd wiceszefowa PiS była politykiem z drugiego szeregu. Czy w cztery miesiące nauczy się bycia liderem? Nie doceniacie Beaty, tak jak nie docenialiście Andrzeja – obrusza się pytany o to jeden z posłów PiS. W partii panuje mobilizacja. Nawet jeśli nie wszyscy w partii zgadzają się z decyzją prezesa, to wierzą, że wie, co robi. Ale że trudno zaczynać walkę o umiarkowanych wyborców, jeśli ci najwierniejsi nie są przekonani, to właśnie sympatię tych, którzy nie są przekonani, ma w pierwszej kolejności zaskarbić sobie Beata Szydło. Widać, że ma nad czym pracować. Jednak sztabowcy PiS są dobrej myśli. Uważają za rzecz absolutnie oczywistą, że Szydło „zbuduje się” w trakcie kampanii i że z każdym spotkaniem będzie nabierać pewności siebie. Jej współpracownicy są pewni, że da sobie radę w najbardziej kryzysowych sytuacjach. Więcej – w nowym „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” również o tym, jak jedna udana konferencja prasowa, chaos u Pawła Kukiza i nieco lepsze
Sondaże spowodowały, że politycy Platformy zaczynają odzyskiwać wiarę w siebie. A to rokuje powrót starych kłopotów, bo niektórzy z nich znów myślą, że PO wszystko wolno. Od ściany do ściany – gdy ostatnio rozmawiało się z politykami PO, można było usłyszeć skrajnie różne diagnozy na temat kondycji ich partii. Jedni nadal uważali, że przegrana Bronisława Komorowskiego była nieszczęśliwym przypadkiem i nie należy zbyt wiele zmieniać w PO. Inni sądzili, że Platforma znajduje się w położeniu późnego SLD i ratunkiem jest tylko terapia wstrząsowa – pisze na łamach „Do Rzeczy” Piotr Gursztyn. I dodaje, że po sobocie 19 czerwca nastroje w PO były na dnie, także wśród tych bardziej uprzywilejowanych. Porównanie konwencji PO i PiS wypadało na niekorzyść Platformy. Podobnie jak porównanie obu kobiet, które stają się twarzami dwóch stron sporu. Ale od minionej środy w PO znowu zagościł optymizm. Szczegóły – w najnowszym „Do Rzeczy.

Na łamach „Do Rzeczy” także o nowo powstałym Obserwatorium Debaty Publicznej. Ma ono badać życie publiczne, „które ostatnimi czasy się radykalizuje”, i „wpłynąć na polepszenie jakości debaty”. „Taka demokracja rozczarowuje”, „Chcemy naprawić debatę publiczną” – tak na konferencji 18 czerwca przedstawiła cel Obserwatorium jego szefowa, Karolina Wigura z „Kultury Liberalnej”, członkini zarządu Fundacji Batorego. ODP ma być jednostką badawczą, która będzie zbierać informacje o przypadkach radykalizacji w debacie publicznej i je analizować. Dlaczego ODP powstaje dopiero teraz? Przecież najostrzejsza faza „wojny polsko-polskiej” to lata 2006–2011, czyli konflikt wokół idei IV RP, spór na linii prezydent Lech Kaczyński – Donald Tusk i dyskusja o tragedii smoleńskiej, jej przyczynach, przebiegu oraz odpowiedzialności za nią – pisze na łamach „Do Rzeczy” Piotr Semka. I dodaje, że nie sposób nie odnieść wrażenia, że Karolina Wigura i jej koledzy dostrzegli problem dopiero wtedy, gdy doszło do przegranej Bronisława Komorowskiego i kryzysu w Platformie Obywatelskiej. Cały komentarz Piotra Semki do powołania Obserwatorium – w poniedziałek w „Do Rzeczy”.

W „Do Rzeczy” również o naprotechnologii – naturalnej metodzie leczenia niepłodności. Pary, które dłuższy czas bezskutecznie starają się o dziecko, przeważnie są u nas zachęcane do tego, by zgłosiły się do kliniki przeprowadzającej zabiegi in vitro. Większość nie usłyszy od lekarza o naprotechnologii, która jest jedną z metod leczenia niepłodności – mówi „Do Rzeczy” Wojciech Kowalski, jeden z inicjatorów Obywatelskiego Ruchu Promocji Naprotechnologii. Naprotechnologia to powstała w Stanach Zjednoczonych metoda leczenia niepłodności. Wbrew nazwie nie chodzi o żadną technologiczną nowinkę, ale o drobiazgową diagnozę pary, która nie może doczekać się dziecka. Specjaliści stosujący naprotechnologię wychodzą z założenia, że trzeba ustalić przyczynę niepłodności i ją wyeliminować. Często chodzi o ukryte schorzenia, których pacjenci nie są świadomi. W Polsce dziedzina ta wciąż jest mało rozpowszechniona. W tej chwili zajmuje się nią 29 lekarzy i 65 instruktorów. Więcej informacji – w najnowszym wydaniu „Do Rzeczy”.  

Na łamach „Do Rzeczy” także o… koszuli. Męskiej. Koszule są jak partie polityczne – dzielą się na dwie frakcje, bez możliwości wzajemnego porozumienia – pisze w tygodniku Joanna Bojańczyk. Jakie błędy najczęściej popełniają panowie przy wyborze koszul? Kupują za wielkie lub zbyt kuse, rozpinające się na brzuchu, wyłażące ze spodni, odsłaniające brzuch przy podniesieniu rąk. Niestety, także noszą na wierzch te z gatunku klasycznych, które uszyto z myślą o wpuszczaniu do spodni. Tylko zaawansowani wyznawcy męskiej elegancji odróżniają rodzaje kołnierzyków. Różnice kroju i sposobu zestrojenia ich z rozmaitymi rodzajami krawata i węzłami są istotnie dość subtelne. O tym, który kołnierzy z jakim węzłem i jaki kolor koszuli najczęściej wybierają Polacy – w poniedziałek w „Do Rzeczy”.

Tygodnik „Do Rzeczy” można już czytać – jako jeden z pierwszych polskich tytułów - w popularnej na całym świecie aplikacji Google Kiosk (Google Newsstand), która umożliwia między innymi dodawanie własnych notatek do tekstów.

Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 29 czerwca 2015. E-wydanie będzie dostępne u dystrybutorów prasy elektronicznej i w aplikacji Google Kiosk.

Całość recenzji dostępna jest w 27/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także