WOJCIECH WYBRANOWSKI: Zdecydował się pan ubiegać o prezesurę Instytutu Pamięci Narodowej. Dlaczego?
PAWEŁ UKIELSKI: Chcę wykorzystać swoje doświadczenie, jakie wyniosłem z Muzeum Powstania Warszawskiego, które współtworzyłem i którym przez 10 lat kierowałem. Do IPN przyszedłem dwa lata temu. Poznałem więc specyfikę tej instytucji, jednocześnie wciąż mam poczucie, że jestem człowiekiem ze świeżym spojrzeniem i z pomysłami na to, jak instytut powinien dalej się rozwijać i funkcjonować.
Chciałby pan zintensyfikowania badań nad zbrodniami niemieckimi w Polsce?
Mam wrażenie, że przez ostatnie ćwierćwiecze badania nad zbrodniami niemieckimi w czasie II wojny światowej zostały zaniedbane. To częściowo zrozumiałe. W sytuacji, gdy można już było zająć się zbrodniami sowieckimi, komunistycznymi, aparatem represji, trzeba było te badania przeprowadzić. Spowodowało to jednak, że wielu młodych badaczy skupiło się na czasach komunizmu. Dzisiaj – w młodym pokoleniu – zaczyna brakować historyków, którzy znaliby się również na okupacji niemieckiej. A przecież duża część niemieckich archiwów wciąż nie jest przez polskich naukowców przebadana. (...)
A co ze zbrodnią wołyńską? Zbliża się 73. rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu. To ważny element naszej historii, któremu – również w badaniach i opracowaniach IPN – poświęca się stosunkowo niewiele miejsca.
Zbrodnia wołyńska jest dużym problemem w stosunkach międzynarodowych Rzeczypospolitej. Stała się przedmiotem wewnętrznej burzliwej dyskusji, która dzieli. Bo z jednej strony mamy prawdę historyczną, mówimy o mordzie, jakiego dokonali Ukraińcy na Polakach, na kobietach, na dzieciach, ale z drugiej strony jako wartość stawiana jest współczesna geopolityka. Wielu uważa, że z uwagi na to, iż Ukraina jest w stanie wojny z Rosją, nie należy poruszać trudnych tematów. Nie zgadzam się z tą opinią. (...)