"Chcę Państwa oficjalnie poinformować, że od kilku miesięcy mieszkam w Norwegii, gdzie wystąpiłem o azyl polityczny. Wyjechałem razem z żoną, córeczką i naszym kotem, bo w Polsce groziło nam niebezpieczeństwo" – wyznał Rafał Gaweł na Facebooku. Założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych wyjaśnił, że zwrócił się o azyl do władz norweskich, bo "jest to państwo o najwyższych standardach praworządności i ochrony praw człowieka". Podkreślił, że nie ukrywa się w Norwegii. "Natychmiast po przyjeździe zgłosiłem miejsce swojego pobytu, a informacja ta została odnotowana i wprowadzona do międzynarodowych baz danych, do których dostęp mają również polskie organy ścigania" – tłumaczy na swoim profilu Gaweł.
Działacz uważa, że w Polsce groziło mu niebezpieczeństwo z wielu powodów. Jednym z nich miał być wiceminister cyfryzacji, Adam Andruszkiewicz. Gaweł twierdzi, że dostawał od niego groźby publiczne. "Przekazałem norweskiej policji nagranie, na którym słychać jak stwierdza że wydał polecenie by "zajęli" się mną jego koledzy z jednej ze skrajnie prawicowych organizacji" – pisze twórca OMZRiK. Wskazuje również, że był nękany przez ministra Bartosza Kownackiego.
Gaweł uważa, że stał się w Polsce obiektem zemsty białostockich prokuratorów, gangów neonazistowskich i policji. Wyjawia też, że złożył skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. "Działo się to w chwili, gdy w Polsce prokuratura i część systemu sądowniczego pod rządami PiS zostały całkowicie upolitycznione i podporządkowane interesom jednej partii - setki osób związanych z opozycją doświadczają tego co ja" – twierdzi. Wymienia tu m. in. Pawła Adamowicza, Stanisława Gawłowskiego, Hannę Zdanowską i... Stefana Niesiołowskiego.
Czytaj też:
Niepokojący wpis wiceministra. "Jestem regularnie śledzony"Czytaj też:
"Albo będziesz z nimi, albo dostaniesz 11 XI pałą po głowie". Mocne słowa Andruszkiewicza