"Gazeta Polska Codziennie" na początku maja informowała, że aktorka filmowa i teatralna, która startuje w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, spotyka się z hejtem ze strony środowiska artystycznego oraz internautów. "Niemal natychmiast w internecie pojawiły się atakujące ją grafiki oraz wpisy, a od koleżanek aktorek miała usłyszeć, że «już nigdy nie znajdzie pracy w żadnym filmie i teatrze, ponieważ kandyduje z list PiS»" – informowało medium.
Chorosińska dostałą w wyborach do PE 12715 głosów. Startowała z warszawskiej listy PiS. " To przykre... Tym bardziej że dotyczą mojego życia prywatnego sprzed wielu lat. Ale tak naprawdę są zemstą za moje wystąpienia publiczne przeciw pornoskandalowi w jednym z polskich teatrów czy przeciw seksualizacji dzieci w szkołach. Przecież wszystko zaczęło się dzień po ogłoszeniu przeze mnie startu w wyborach" – mówi Dominika Chorosińka już po wyborach.
W rozmowie z "Super Expressem" odniosła się do ataków na życie prywatne: "Rzeczywiście wiele lat temu nasze małżeństwo było bliskie rozpadu. Dzięki temu zrozumieliśmy, że o małżeństwo i rodzinę trzeba walczyć. Trzeba być wojownikiem, i to na co dzień! Najlepsze, co możemy dać naszym dzieciom, to świadomość, że rodzice kochają siebie nawzajem".
Czytaj też:
Jaki zawiadomił prokuraturę ws. "Soku z Buraka"Czytaj też:
TVP rozmawia o współpracy z Netflixem