Politolog: Teraz PiS potrzebuje głębokiej rekonstrukcji rządu

Politolog: Teraz PiS potrzebuje głębokiej rekonstrukcji rządu

Dodano: 
Mateusz Morawiecki podczas posiedzenia rządu
Mateusz Morawiecki podczas posiedzenia rządu Źródło: Flickr / Kancelaria Premiera / Domena Publiczna
Gdybym miał cokolwiek doradzać PiS, to głęboką rekonstrukcję rządu – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl dr Dawid Piekarz, politolog z Instytutu Staszica.

Damian Cygan: Opozycja prawdopodobnie odbiła Senat. To realny problem dla PiS?

Dawid Piekarz: Są dwa aspekty tej sprawy: polityczny i symboliczny. Z politycznego punktu widzenia większość dla opozycji w Senacie nie będzie wielkim problemem dla PiS, bo w Sejmie partia Jarosława Kaczyńskiego ma na tyle dużą większość, że wszystkie weta senackie może odrzucać. Inna sprawa to płaszczyzna symboliczna, bo PiS szedł po miażdżące zwycięstwo, a okazuje się, że w Senacie, minimalnie, ale jednak przegrał. To da wiatr w żagle opozycji i wleje w jej serca nadzieję na jakieś nowe działania, zwłaszcza przed wyborami prezydenckimi.

Czy może się okazać, że w tej nowej kadencji Senat nie będzie już przysłowiową maszynką do przepychania projektów PiS?

Jestem sceptyczny co do tego, że ci wszyscy kandydaci niezależni czy z PSL będą nagle maszynką do głosowania dla opozycji. Może się okazać, że problemu w ogóle nie ma, bo któryś z tych senatorów niezależnych albo z PSL będzie skłonny raczej funkcjonować w orbicie politycznej PiS. Jednak na pewno fakt posiadania jednego czy dwóch mandatów więcej od PiS opozycja będzie rozdmuchiwała do wielkich rozmiarów.

Małgorzata Kidawa-Błońska wygrała w Warszawie z Jarosławem Kaczyńskim.

Ten wynik jest efektem kształtu listy PiS. Na odcinek warszawski rzucono bardzo dużo ciekawych nazwisk, które mówiąc wprost, zbierały poparcie. Gdyby w partii Kaczyńskiego naprawdę chciano się ścigać z Kidawą-Błońską na liczbę głosów, to inaczej ułożono by listę.

Jak pan ocenia wyniki wyborów w skali kraju? Wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość liczyło na więcej.

Średnia sondażowa PiS oscylowała wokół 45 proc. i prawie tyle jest, choć sondaże rozbudzały apetyty na więcej. Mam jednak wrażenie, że Kaczyński liczył na zmianę filozofii polskiego wyborcy – z "plemiennej" na bardziej pragmatyczną. A niedzielne wybory pokazały, że to się nie do końca udało.

Jak pan ocenia takie niespodzianki, jak rekordowy wynik odsuniętego w cień Marka Kuchcińskiego na Podkarpaciu albo wejście Stanisława Gawłowskiego do Senatu?

To pokazuje, że swoim się więcej wybacza. Wyborcy na Podkarpaciu bardziej patrzą na to, co marszałek realnie dla nich zrobił, a fakt, że korzystał z rządowych samolotów już mniej ich interesuje. Tym ekscytują się tabloidy w Warszawie. W przypadku Gawłowskiego zadziałał zupełnie inny mechanizm, bo on się po prostu wykreował na ofiarę pisowskich prześladowań. Ale nie porównujmy Kuchcińskiego z Gawłowskim, bo to nie ta skala.

Misję tworzenia nowego gabinetu otrzyma Mateusz Morawiecki. Myśli pan, że rekonstrukcja rządu będzie głęboka?

Trudno mi na ten temat spekulować. Gdybym miał doradzać jednemu czy drugiemu politykowi, to powiedziałbym: zróbcie głęboką rekonstrukcję i przykryjcie narrację o tym, czy macie 43 czy 45 proc. To dałoby nową energię i przykryłoby ten zawód, że być może liczono na więcej. Warto byłoby też dowartościować kilka nowych odkryć, jak np. Rafał Bochenek. Jest również pytanie, czy w ośrodku decyzyjnym PiS Morawiecki zostanie uznany za tego, który poprowadził obóz Kaczyńskiego do zwycięstwa i dał mu drugą kadencję, czy może inaczej – będzie gra na to, żeby za bardzo "nie wyrósł" i żeby nowy rząd równoważył poszczególne frakcje. Naprawdę ciężko mi dywagować, która filozofia zwycięży.

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy
Czytaj także